czwartek, 31 grudnia 2020

Podsumowanie 2020 roku

W zeszłym roku takiego posta nie było. Dlatego w tym roku musi wpaść, poza tym dużo się wydarzyło więc to niemalże "must have" ;-)

1. 6 stycznia - pierwszy filmik made by me :-)
2. niekończący się ciągły głód; wysokie bilanse a mimo to głód
3. 15 stycznia - wysłałam aplikację na studia do UK
4. 17 stycznia - skończyłam 23 lata!
5. 19 stycznia - zaczęłam publikować bilanse wraz z ćwiczeniami, które wykonuję
6. 29 stycznia - testy alergologiczne (1/3)
7. 17 lutego - PSYCHIATRA - kompletna porażka, nic z tego nie wyszło
8. 3 marca - odbyłam ważną rozmowę z ciocią (chrzestną) o problemach w domu (głównie chodzi tu o problemy z tatą)
9. 13 marca - pierwszy bilans ze zdjęciami
10. 21 marca - zmarł mój piesek Carlosek aka Bąbelek
11. Do szpitala, do poradni chorób metabolicznych miałam omówioną wizytę na 1 kwietnia, jednak wizyta ta się nie odbyła ze względu na koronawirusa
12. 16 kwietnia - Moja wizyta do poradni chorób metabolicznych została przełożona na 3 lutego 2021 r. To + Wasze komentarze zmotywowało mnie, aby się nie poddać i poszukać innego sposobu odnalezienia pomocy.
13. 30 kwietnia - Prawie wszystkie wymiary mi wzrosły. I różnica jest duża.
14. 4 maja - Pierwsza rozmowa z lekarzem endokrynologiem (z Warszawy).
15. 7 maja - USG tarczycy 2020
16. 11 maja - badanie krwi (hormony tarczycy, glukoza + insulina)
17. 13 maja - Konsultacja telefoniczna z internistą (z Warszawy)
18. 14 maja - Podsumowanie wyników z endokrynologiem (z Warszawy)
19. 17 czerwca - Pierwsza wizyta u dermatologa, skierowanie na badania krwi na żelazo
20. 23 czerwca - Wyniki badań żelaza. Wyszło, że mam mój niedobór się powiększył. Mój wynik to 64.
21. 15 lipca - Zakończyłam drugi rok studiów, teoretycznie jednak nie praktycznie (lol)
22. 16 lipca - Porada telemedyczna odnośnie mojej insulinooporności. Plus tym razem zostały zlecone mi kolejne badania pod kątem isulinooporności - na krzywą insulinową i krzywą cukrową.
Ponadto tego samego dnia odbyłam wizytę u internisty, aby dowiedzieć się do jakich lekarzy jeszcze powinnam się zgłosić i w, którą stronę pokierować leczenie zaburzeń odżywiania.
23. 20 lipca - po badanich zleconych przez internistę wyszło, że mój niedobór żelaza jest jeszcze większy. Obecny wynik mojego żelaza to 49.
24. 7 sierpnia - byłam na badanich OGTT, czyli badania na krzywa cukrową i krzywą insulinową. Poziom insuliny mi troszkę spadł, obecny wynik to 14,59.
25. 10 sierpnia - odbyłam 2 wizytę u dietetyka. Od czasu rozpoczęcia stosownaia diety koktajlowej, w 5 tygodni udało mi się schudnąć 9,5 kg.
26. 12 sierpnia - miałam poradę telemedyczną z gastrologiem, ponieważ wciąż męczy mnie BBLS, jednak nie wystepuje już ono aż tak często. Tym razem nie udało się nic zdziałać.
27. 2 września - odbyłam kolejna wizyte u gastrologa tym razem stacjonarną.
28. 7 września - byłam u okulisty. Z moim wzrokiem jest coraz gorzej. To znaczy moja wada się pogłębia bardzo szybko. A na ostatniej wizycie usłyszałam, że bardzo prawopodobne, że moje problemy z widzeniem są powiązane z ED.
29. 15 września - byłam drugi raz w życiu 🙈 u ginekologa. Z tym, że ten był specjalności ginekolog-endokrynolog. Internista polecił mi, abym udała się do ginekologa o takiej specjalności, ponieważ mam rownież nieregularny okres. Poza tym ED mogło również zaburzyć te procesy i teraz, po kilku latach przyszedł czas to skontrolować.
W tedy dowiedziałam się, że pewne jest, że nie mam PCOS (Zespołu policystycznych jajników)
30. 23 września - to miał być dzień zmiany ku lepszemu zdrowiu psychicznemu. Jednak nie wyszło, ponieważ coś poszło nie tak w komuniakcji lekarz-lekarz-pacjent i koniec końców do żadenj wizyty nie doszło.
31. 24 września - dosyałam oficjalnego e-maila, że zostałam przyjęta na studia do UK (do Anglii, do Leicester) na kierunek Marketing. Dostałąm ofertę bezwarunkową kilka dni przed domniemanym wylotem. Czyli nie ważne jakie osiągnęłabym wyniki na maturze czy oceny za 1 i 2 rok studiów to i tak mnie przyjmą. 
32. 29 października - kryzys emocjonalny z podjęciem dezycji, gdzie studiować. 
33. Koniec września/początek października - została podjęta decyzja, że jednak zostaję na studiach w Polsce. Nastąpiły problemy w komunikacji tata-ja-tata-ja-mama; edokrynolog nie zgodził się na wystawienie mi zaświadczenia o potrzebie posiadania leków na insulinę, które było mi potrzebne do zabrania ich ze sobą do UK; nagle okazało się, że mojego tate aka nas nie stać na moje studia w UK; pandemia też wpłynęła na rezygnację ze studiowania w UK.
34. Gdzieś na końcu września - zdałam warunek z komunikacji z części wykłądowej na 5!
35. 15 października - 3 rok studiów, licencjat, kierunek dziennikarstwo i komunikacja społeczna, zaoczne, UAM. Jak tylko skończę te studia moja stopa więcej nie postanie na tym uniwersytecie a tym bardzie wydziale!
36. 1 listopada - waga pokazała, że przytyłam trochę. Koktajle odżywcze, przestały na mnie działać. To skłoniło mnie do poszukania nowego dietetyka. 
37. 5 listopada - Mam przeczucie, że to był dobry wybór, aby zmienić dietetyka. I chyba a przynajmniej mam nadzieję, że tym razem pójdzie lepiej, zdrowiej. 
38. W końcu zauważyłam jak źle mi idzie co spowodowało, że wzięłam się za zmiany. Zauważyłam, że zaczęłam omijać posiłki. Teraz, kiedy usiłuję wyjść z ED, posiadłam jakąś dziwną moc ograniaczania się i niejedzenia. 
39. Ścieżki na studiach zaocznych - skąd one tu?! Dotychczas były tylko na studiach stacjonarnych.
40. 5 grudnia - ta nowa dieta w ogóle mi nie idzie. Przez minie jej czuję, że jescze bardziej się muszę ograniczać, więc to robię. Co sprawia, że zataczam coraz to ciaśniejsze błędne koło. 
41. IO sprawiło, że nie miałam kalendarza adwentowego. W zamian dokarmiałam się nie czekoladkami a vlogami yutuberów na YouTube'ie. Serio, to mi wystarczyło :-)
42. 10 grudnia - pierwszy pełen wpis z bilansem ze zdjęciami
43. 13 grudnia - odebrałam wyniki, które robiłam dzień wcześniej. Znów mi się pogarszyło. Czy to już cukrzyca typu 2, ...jescze nie. 
44. 14 grudnia - to piękne, wegańskie, bez cukru ciasto sprawiło, że więcej jadłam. To znaczy, ... więcej jadłam ciasta. No bo jak inaczej 😅
45. 24 grudnia - dzięki temu, że ubrałam się super wygodnie, co by się nie działo w domu, było na prawdę dobrze. Nie przejadłam się, ale nie najadłam się też jakoś szczególnie. Mimo, wszytsko wpadły do brzuszka 2 kawałki makowca. 
46. 25 grudnia - przyszła z wizytą do rodziców moja druga babcia i też wszystko było OK :)
47. 26 grudnia - spotkałam się z kuzynostwem, których unikam jak tylko się da przez ED a teraz jeszcze IO. Mimo wszystko i tym razem było wszystko super!
48. 26 grudnia - po odwiedzinach świątecznych poszłam z tatą na spacer na okoliczne łąki jakie posiada moja okolica. I się przeziębiłam.
49. Moja objawy przeziębienia wskazują na koronawirusa.
50. Nie miałam robionego testu na covid-19, ale teraz pozostał mi już tylko katar, bół głowy co jakiś czas i ból gardła. Teraflu postawi mnie na nogi za kilka dni. 
Zatem w nowy rok wchodzę jako Rudolf.

niedziela, 27 grudnia 2020

Moja ECOlogia

Moim jednym z postanowień noworocznych było stać się bardziej ekologiczną. Idzie naprawdę świetnie. Aż sama po sobie się tego nie spodziewałam ile udało mi się zrobić w tym roku.
To co robię to:
- na zakupy zawsze chodzę z materiałową siatką na zakupy
- zawsze na zakupy biorę woreczki materiałowe wielokrotnego użytku → na owoce i warzywa, orzechy sprzedawane luzem
- w domu stosuję woreczki foliowe wielokrotnego użytku zamykane na "zameczek" → moje kupiłam w IKEA
- ograniczyłam jedzenie mięsa → ograniczyłam je ze względu na planetę oraz, dlatego że przestało mi smakować → jednak ze względu na duże niedobory spowodowane ED jak ktoś mi podstawi pod nos coś "zjadliwego" to zjem, ale na codzień to raczej nie, chyba że coś znajdzie się w moim jadłospisie od Pani dietetyk
- gdy chodzę na zakupy (nie zawsze, ale często) biorę ze sobą pojemniki/pudełka plastikowe wielokrotnego użytku
- gdy jestem w podróży idąc do kawiarni typu Starbucks zawsze biorę własny kubek → u mnie najlepiej sprawdza się termos
- robiąc zakupy każdego rodzaju, staram się wybierać produkty pochodzenia roślinnego np. szampony
- moja garderoba nie opiera się na tego typu sklepach jednakże częściej niż kiedyś odwiedzam lumpeksy
- dbam o to, aby poprawnie sortować śmieci
- co raz częściej robię notatki na studia na tablecie, laptopie, telefonie i z nich się uczę a niżeli z kartek
- ograniczam względem własnego budżetu i własnych możliwości zakup produktów zapakowanych w plastik
- jeśli mogę czemuś nadać drugie życie, robię to
- jeśli mogę coś naprawić to wolę wybrać tę opcję niż kupować coś nowego
- jeśli coś chcę/muszę kupić (jeśli jest to możliwe) to wybieram produkt odnowiony, a nie nowy

czwartek, 24 grudnia 2020

24 grudnia

 Coroczne święta u mnie w domu/rodzinie są tak samo beznadziejne. Co rok słyszę na swój temat od pewngo grona osób te same przykre słowa a od drugiego grona osób coraz to nowsze, ale równie smutne słowa. Dlatego w tym roku chciałabym postawić na swoim i nieprzejmować się tym co w koło słyszę. Stąd słowa ode mnie do mnie to: Nie martwić się/Nie przejmować się tym co usłyszę na swój temat. Ponieważ żadna z tych osób a także żadne słowa nie są w stanie zmienić tego kim byłam, kim jestem ani kim będę. 
Również święta nie powinny służyć temu by się złościć i obrażać. Bynajmniej u mnie to się dzieje na codzień przez resztę dni w roku, więc na ten czas sobie odpuszczę i nie będę się złościć na ludzi, którzy mnie nawet nie znają. 

Moje Drogie
Z okazji Świąt życzę Wam, abyście nie martwiły się tym co natalerz położyć by nie przytyć, by nie był to dla Was czas wyzwań jak się bardziej teraz ograniczyć, by nie liczyć każdej kalorii z każdego kolejnego przejedzonego ciastka, by nie smucić się słowami innych, tych, którzy tak jak i ci moi oceniają Was bezpodstawnie, czerpiąc z tego jakąś dziwną korzyść. Życzę Wam również tego co na poniższej ilustarcji.

fot. Instagram | obrazkimile

niedziela, 20 grudnia 2020

Moja nieumiejętność pisania, czyli "wczoraj" i "dziś" sponsorami wpisu

Hej!
Dzisiejszy dzień zapowiadał się na naprawdę długi i męczący a poszło całkiem szybko. I dziś w końcu był ten pierwszy dzień kiedy udało mi się jakoś na około 80% trzymać jadłospisu z planowanego drugiego tygodnia diety. 
Wczoraj z dietą nie było kolorowo, ale po zajęciach poszłam na większe zakupy do Lidla i zaopatrzyłam się już w większość. Więc mam nadzieję, że już mnie nic nie pokusi na słodkie, itp. Wczoraj też zrobiłam cardio mimo, że w ogóle nie planowałam go zrobić bo dla mnie weekendy kiedy mam zajęcia na uni są jakoś strasznie męczące, no ale się udało. Natomiast na dziś już nie planowałam cardio bo wczoraj też strasznie mnie bolał brzuch po ćwiczeniach, więc dziś wolne. W zamian chciałam obejrzeć dzisiejszy live z Ewą Chodakowską na YT, ale szczerze jak dla mnie to było strasznie sztuczne i niczego się nie dowiedziałam. Za to seminarium skończyło się ciut wcześniej, a było ono moim pierwszym ever. 

Bilans:
  • jajecznica, twarożek homogenizowany, pomidor, ogórek świeży, cebula + gorzka herbata

  • pół paczki quinoa chips o smaku papryczki chilli 

  • makaron z ciecierzycy, 3x falafele, sałatka z: granatu, kukurydzy konserwowej i pomidora z oliwą z oliwek 

  • sok pomidorowy 330 ml
  • 2x kromki chleba z szynką z indyka, pomidorem i prażonym słonecznikiem + herbata zielona

+ w ciągu dnia woda mineralna

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Ciągłe zmęczenie i ciasta wegańskie, bez cukru

Na ostatniej a zarazem pierwszej wizycie u dietetyka (pod łuższym czasie) dowiedziałam się, że ogólne zmęczenie oraz problemy ze snem jakie mam są silnie powiązane z insulinoopornością. A zatem, (dla mnie) tu jest odpowiedź dlaczego już od dłuższego czasu mogę spać naprawdę długo i dalej będzie mi się chciało spać oraz dlaczego wciąż prawie każdego jednego dnia czuję się zmęczona nawet nic nie robiąc. Przez to, że moje dni są krótsze bo pozostałą część dnia przesypiam to też mniej jem, o wiele za mało, czasem 1 posiłek dziennie. 

Dlatego co jakiś czas dokarmiam się ciastem, które jest mi dozwolone, ponieważ to sprawia, że choć trochę więcej zjem. Poniżej zdjęcie ciasta, które wczoraj udało mi się kupić.
- różowo-białe: nerkownik z malinami (taki jakby sernik, ale na nerkowcach)
- po środku: 2x szarlotka
- po prawej: 2x snickers (z dużą ilością masła orzechowego) + 1x ciasto czekoladowe z pomarańczą 

bez glutenu, bez cukru, vegańskie

niedziela, 13 grudnia 2020

Koniec z cukrem, bynajmniej na czas jakiś

Dziś miałam kompletnego lenia. Nic nie zrobiłam przez cały dzień, a na domiar złego wstałam ultra późno, około 14:30 mimo, że obudziłam się w punkt o 12. Wytłumaczeniem może być to, że poszłam spać wczoraj o 4 rano. Zawsze tak mam, że jeśli robię cardio późno wieczorem a nawet w godzinach nocnych to potem wszystko zajmuje mi 3x razy więcej czasu. 
Miałam w planach się dziś uczyć na 2 egzaminy, które mam w następny weekend z reklamy zewnętrznej i kampanii reklamowych, no ale plany jak to plany - nie wyszło. Wszystko to złe przez okres. Kompletnie mnie zmęczył. 
W zamian jutro jadę jak co niedzielę (bez studiów) odwiedzić babcię ze strony taty. Znów się nasłucham jak to źle wyglądam i nic nie jem a gruba jestem. 😂 Żeby nie było, oni wiedzą, że mam insulinooporność, ale chyba są tego nie świadomi, że wiedzą i udają, że nie wiedzą. 🙈 Mniejsza z nimi. 

Już kilka tygodni nie było mnie na jarmarku ze zdrową żywnością w moim mieście i jutro to wykorzystam. Dzięki temu, że jutro mam "wolne" to jadę kupić ile się da ciasta bez cukru a bardziej na ile w ramach rozsądku będzie mnie stać. Bo od kilku dni ciągle za mną chodzi słodkie a jedyne co mi pozostaje to herbata owocowa, na którą już patrzeć nie mogę. Co prawda zdarzyło mi się już celowo zjeść coś z cukrem typu donut z toffi, ale jakie to było dobre, byle nie więcej. Zamrożę je i będę sobie je wydzielać. lol 

czwartek, 10 grudnia 2020

Hej!

Dziś był jeden z tych, że mimo iż całkiem wcześnie wstałam (jak na mnie ostatnio) i dzień wcześniej zrobiłam sobie całą listę to-do, to praktycznie nic z niej nie zrobiłam. Tylko jakieś pierdoły, typu zrobić pranie i posprzątać mieszkanie. 
W zamian na jutro mam już odgórnie zaplanowany cały dzień. Jadę do miasta odwiedzić obie babcie, do biblioteki oddać książki i mam zamiar również wpaść do jednej kawiarnii w celu nabycia ciasta z cukrem bez cukru, czyli takiego, które jest mi dozwolone. W ten sposób też chciałabym przyczynić się do wsparcia gastronomii w moim mieście. Za wiele pewnie nie kupię bo takie wypieki są strasznie drogie, ale chociaż w 1% mogę coś zrobić. 

Bilans: 
  • śniadanie: jajecznica z 2x jajek, 5x rzodkiewek, 2x kromki chleba żytniego bez drożdży z LIDLA z masłem, serem żółtym i musztardą sarepską + herbata zielona

  • obiad: 3x fallafel, surówka z marchwi, 1x ziemniak, pietruszka, masło + herbata czarna

  • kolacja: gruszki suszone + herbata zielona



czwartek, 3 grudnia 2020

Update zbiorowy

Od czasu kiedy tu ostatnio pisałam wiele się u mnie nie działo. 
Mimo posiadania diety jeszcze jej dobrze nie zaczęłam bo co chwila okazuje się, że czegoś mi brakuje, albo jakiegoś składnika w posiłku w danym dniu albo większości składników do konkretnego dania, dlatego póki co wyjadam resztki poza dietowe i od poniedziałku mam nadzieję wrócić do diety. W ten weekend mam studia. Na 3 roku zaocznych nagle ni stąd ni zowąd wcisnęli nam dodatkowe 5 ścieżek co równa się 50 godzin dodatkowych zajęć. Nigdy wcześniej ich nie mieliśmy bo niby na zaocznych nie ma, a tu proszę, jednak są. 
W tym roku ze względu na IO nie mam kalendarza adwentowego. Żadnych czekoladek, słodyczy, nawet herbacianego kalendarza nie mam. W zamian karmię się vlog'masami na YouTube'ie. I w sumie to mi w pełni starcza. 
Z samopoczucia od kilka już tygodni czuję się tak sam jak kilka lat temu mając depresję. Śpię po 14 godzin i wciąż czuję zmęczenie i ciągłę przygłębienie. 

Poniżej znajduje się bilans z dziś, który nie prezentuje się ładnie, ale to właśnie ja bez diety. Nie wyliczyłam kcal, ponieważ patrząc na niego nie czuję potrzeby. Za mało tam wszystkiego. 

Bilans:
- 1x bułka z masłem Finuu, 4x plasterki sera żółtego wędzonego, 
majonez wegański + herbata zielona 250 ml
- koktajl: mleko nerkowcowe roślinne, banan, odżywka białkowa o smaku białek czekolady
- herbataaaaaaaa łącznie 1,5 litra
- ryż basmati, przypalone tofu wędzone, pół awokado, 
smażona cukinia i sos wegański jogurtowo - czosnkowy + herbata zielona


piątek, 13 listopada 2020

Dietetyk (part 3) i trochę o zaburzeniach odżywiania

Dietetyk
W czwartek w ubiegłym tygodniu byłam ponownie u dietetyka. Jednakże tym razem wybrałam się do kogoś innego. Udało mi się znaleźć w moim mieście kogoś kto jednocześnie zajmuje się zaburzeniami odżywiania jak i insulinoopornością. Wczoraj otzrymałam jadłospis na 2 tygodnie, który po 2 tygodniach musze powtórzyć. Jeśli coś bardzo mi zasmakuje mogę powtórzyć cały dzień, ale nie moge powtórzyć tylko jednego posiłku z dnia "x" a drugiego posiłku z dnia "y". Po prostu nie mogę mieszać posiłków z różnych dni, ponieważ na każdy dzień wyliczone mam ile czego przyjmuję (IG, ŁG, kcal, itp.)

Kolejną wizytę kontrolną mam zaplanową za miesiąc od momentu rozpoczęcia diety. Dietę chciałabym wprowadzić jak skończę jeść wszystkie obecne produkty, których nie zawiera jadłospis diety, czyli np. jogurty wegańskie.

Mój jadłospis (dieta) nie zawiera mięsa (+ ryb), laktozy, glutenu, kofeiny i jest dostosowany dla osoby z insulinoopornością. Na każdy dzień przypadają 4 posiłki. 

Pani dietetyk na początku powiedziała, że dawanie mi diety to nie jest dobre rozwiązanie bo to tylko napędza moje zaburzenia odżywiania. Bo mnie to zawsze w jakiś sposób ogranicza, ale mi zależało na otrzymaniu jadłospisu bo bez niego czuję, że nad niczym nie mam kontroli. Poza tym nie umiem przy każdym posiłku wyliczyć ładunku glikemicznego, a to jest niezbędne przy IO. 

Zaburzenia odżywiania
Ze względu na smak i strukturę ponownie nie jem mięsa w tym ryb. Jajka też omijam. Przestały mi smakować. Choć czasem jedno czy dwa wpadną, ze względu na moje liczne niedobory jestem w stanie się przemóc i zjeść. Z mięsem nie idzie mi tak łatwo. 

Zauważyłam u siebie bardzo niezdrowy, czysto zaburzeniowo-odżywieniowy nawyk. Przyglądam się od kilku tygodni i wciąż jest on taki sam. Otóż przestałam lubić jeść. A co za tym idzie, codziennie jak tylko się da, omijam posiłki. Mam poczucie, że wolę czuć głód. Przez takie zachowanie znacząco gorzej działa mi już i tak zepsuta insulina. Więc wcale mi się przez to nie polepsza. Jeśli jem to tylko dlatego, że głód utrudnia mi życie lub dlatego, że ktoś mnie namówi na zjedzenie czegoś, ale to już raczej żadkość. 
Dzięki Bogu nie wymiotuję ani nie stosuję żadnych wspomagaczy do "oczyszczenia" organizmu, ale i tak... :-(

środa, 4 listopada 2020

Update: ginekolog, dietetyk i inni lekarze

Ginekolog
U ginekologa ostatecznie nie byłam bo się spóźniłam. Jak dobrze pójdzie to pójdę pod koniec listopada. 

Dietetyk
Do dietetyka idę jutro po południu. Kompletnie innego niż dotychczas. Wydam w związku z tym fortunę, ale przezcież robię to dla zdrowia. Więc z jednej strony jest mi źle a zdrugiej dobrze bo wiem po co tam idę. Jutrzejsza wizyta kosztować mnie będzie około 300 zł za 1 godzinę. 

Gastrolog
Do gastrologa mam plan wybrać się mam nadzieję w tym miesiącu bo BBLS nie pojawia się tylko sytuacjach stresujących, np. problemy w domu. 
Chciałabym po prostu pójść jeszcze do kogoś i przekonać się w ten sposób czy coś innego mogę usłyszeć.

Endokrynolog
Chciałabym móc skontaktować się jeszcze przed lockdawn'em, ale nie wiem czy to będzie możliwe bo najpierw muszę iść na badanie krwii (insulina, żelazo, glukoza). 

niedziela, 1 listopada 2020

Waga, ginekolog, bilans

 Tak jak pisałam miesiąc temu, dziś się zważyłam, by zobaczyć ile ubyło po miesiącu. No i proszę państwa - klęska. Ważyłam 91,7 kg a na dzień dzisiejszy ważę 92,8 kg. Czyli będąc drobiazgowym przytyłam 1,1 kg. Jestem w dalszym ciągu na tych koktajlach i mam smutne wrażenie, że one już przestały działać na mnie. I to skłania mnie do pójścia do dietetyka. Tylko nie wiem czy do tego samego czy może innego. A o pani dietetyk, o której pisałam niestety nie da się pójść bo od początku pandemii nie pracuje. Miała wrócić do pracy, ale jednak nie wróciła. 

W nadchodzący wtorek idę do ginekologa ponownie, aby dowiedzieć się czy mam czy nie, PCOS (zespół policystycznych jajników). Póki co dotychczasowe badania u ginekologa wykluczyły (tylko) raka. 

Z dzisiejszego bilansu nie jestem kompletnie zadowolona. Większej tragedii nie było, ale mimo wszystko...

Bilans:
- koktajl odżywczy na mleku sojowym niesłodzonym 300 ml
- mleko ryżowo - waniliowe bez cukru 360 ml😑
- kawałek sernika agarowego u babci
- banan
- herbatka śliwkowa 200 ml
- sałatka z tofu
- koktajl proteinowy na wodzie 300 ml
- owsianka: jogurt sojowy naturalny, musli bezglutenu, banan, 
syrop z agawy, nasiona konopi

+ cardio 35 minut

= 😒

czwartek, 22 października 2020

 Jeeeestem! Żyję!

20 dni mnie nie było...to jakiś mój nowy rekord nieobecności tu. U mnie jak to u mnie. Nic się ni działo przez ten caaały czas. Byłam 2 razy na badaniach krwi, u kilku lekarzy. Jutro rano jadę odebrać moje wyniki krwi, z którymi później mam zamiar wybrać się ponownie do ginekologa. Jak na razie z USG (wykonanego u ginekologa) wyszło, że wszystko jest OK. Cytologia również wyszła dobrze. Znaczy wszystko póki co jest OK. 

Już od dawna dawna nie było żadnego bilansu. Dlatego dziś coś mam. Niestety przez to, że wciąż bazuję codziennie na koktajlach odżywczych (2 razy dziennie) to mam tylko jedno zdjęcie. Obiadu. 😛

Bilans:
  • śniadanie: koktajl odżywczy na mleku bezlaktozy 300 ml i 2x łyżki koktajlu hipoalergicznego bezglutenu o smaku białej czekolady z malinami
  •  obiad: ryż basmati, mus jabłkowy, rodzynki, ksylitol, cynamon, bułka tarta z ciecierzycy na maśle + sok pomarańczowy 350 ml

  • kolacja: kokajl odżywczy na mleku bezlaktozy 300 ml i 2x łyżki koktajlu hipoalergicznego bezglutenu o smaku białej czekolady z malinami

= 😊

piątek, 2 października 2020

Decyzja podjęta

Heeej :-)

Od kilku dni jestem bardzo nieproduktywna. Co gorsza od kilku dni w ogóle nie ćwiczyłam a to dlatego, że jem nie więcej niż 2 posiłki na dzień. Z niewiadomej mi przyczyny nie odczówam głodu. Dziś cudem wpadły 3, ale to tylko dlatego, że sobie powiedziałam, że muszę jeść nie tylko po to, aby wyjść z ED, ale również dlatgo, żeby prawidłowo pracowała mi insulina oraz glukoza. 
W sprawie studiów... ostatecznie zostaje w Polsce. Bardzo mi się to nie podoba. Jednakże dziś dowiedziałam się, że od soboty Polacy przybywający do UK muszą przejść 14 dniową kwarantannę, co uniemożliwiło by mi studiowanie tam oraz próbę znalezienia pracy. Mimo wszystko dalej mi się to nie podoba, że nie udało mi się wyjechać na studia za granicę a prawdziwym powodem a w zasadzie powodami jest to, że:
1) mojego tatę (teoretycznie na to nie stać), mamę temat nigdy nie interesował i nic się w tym temacie nie zmieniło. Teoretycznie, ponieważ jeszcze w sierpniu pomagał mi znaleźć osobe zaufania publicznego, która jest potrzebna by wypełnić dokumenty by rozpocząć studia w Anglii. To on wynalazł kolegę, który mi podpisał dokumenty a kiedy przyszedł czas pakowania się i wyjazdu nagle wyszło mu, że go nie stać. Co prawda problemy pojawiły się już wcześniej kiedy to kilkakrotnie próbowałam podjąć rozmowę co, jak załatwić, żeby wyjechać do UK w tym roku. W tedy temat UK dla niego nie istniał. Nie dało się nawet wspomnieć cokolwiek, że mam jakiekolwiek plany wobec studiów w UK. Obecnie tylko słyszę, że to nie moja wina, ale nikt nie chce powiedzieć wprost jak jest naprawdę. 
2) Mój angielski wciąż kuleje. Co znaczy, że mogłabym mieć poważne problemy z odnazlezieniem się na uni będąc w UK. Pewnie po jakimś czasie bym się przyzwyczaiła i opanowała język. Jednak mogło by to zająć zbyt długo czasu. 

W ten weekend rozpoczynam 3 rok studiów licencjatu. Od rana do wieczora mam ćwiczenia, (na szczęście nie muszę nigdzie jeździć). Cały pierwszy semestr mamy zdalnie, więc atrakcja wycieczek do Poznania mnie ominie. 

Dziś stwierdziłam, że może warto by ujawnić moją obecną wagę (z dzisiejszego ranka, na czczo). A za miesiąć zważyłabym się ponownie i porównała wyniki. Bez wymiarów, tylko waga. 
Aktualnie ważę 91,7 kg. Cieszy mnie, że znów waga spadła od czasu kiedy podawałam ile ważę. Zbliżam się do 8 jako pierwszej cyferki, ale teraz utrata kg będzie znacznie trudniejsza. Będzie kosztowała mnie dużo wysiłku i zachodu. Bo niestety, ale odkąd jem bardziej "normalne" produkty waga już nie spada mi tak szybko. A wręcz prawie w ogóle. 

niedziela, 27 września 2020

Którą drogę wybrać?

Kilka dni temu dowiedziałam się, że officjalnie zostałam przyjęta na studia do Wielkiej Brytanii, na ten uniwersytet na, który chciałam. Ale w związku z koronawirusem, który trochę krzyżuje mi plany z wyjazdem najprawdopodobniej jednak nie wyjadę nigdzie. 
Nie wyjadę raczej, ponieważ... oraz minusy wyjazdu do UK na studia:
- wciąż nie mam potwierdzenia czy otrzymałam pożyczkę jako student, który się przenosi z innego uniwersytetu
- moich rodziców a tym bardziej mnie nie stać na akademi, który obecnie jest jedyna dla mnie opcją, aby móc tam mieszkać
- miasto do, którego się dostałam niestety jest aż 1,5 godziny od Londynu i jest podobnej wielkości co moje obecne miasto w, którym mieszkam od dziecka
- mój tata zakomunikował mi, że go stać jedynie na pierwszy miesiąc na moje utrzymanie tam i nie na dłużej a sama napewno na początku, pewnie przez kilka miesięcy nie będzie mnie stać
- nie mam za dużo oszczędności PLN więc też mnie samej nie stać
- kilka miesięcy temu rozpoczęłam leczenie ED i niestety, ale większość rzeczy jestem w stanie wyłącznie załatwić na miejscu (będąc w Polsce)
- nie posiadam ani już nie nabędę zaświadczenia od lekarza, że potrzebuję leków na obniżenie isuliny bo nie ma wolnych terminów, abym zdążyła do niego pójść przed wyjazdem (a owe zaświadczenie jest mi niezbędnę na lotnisku)
- mój angielski jest wciąż za niski (w tym roku uzyskałam 48% z rozszerzenia i 84% z podstawy - 2018 r.)
- za duża może okazać się na miejscu różnica między kierunkami, czyli to co studiuję tu a to co bym tam studiowała
- z mojego obecnego kierunku, uniwersyetu odeszło większość moich znajomych tych najbliższych (moja psiapsi i mój kolega)
- przetransportowanie się z lotniska spod Londynu do Leicester (tam gdzie się dostałam na studia w UK) jest bardzo kosztowne, na co również ani mnie ani mojego taty za bardzo nie stać
- szczerze, na taką odległość do innego kraju boje się sama lecieć -> może i to głupie, ale prawdziwe
- kilka lat na to czekałam i już nawet się dostałam, ale koniec końców sprawy potoczyły się inaczej
- po moim obecnym kierunku nie ma żadnej pracy i to wiadomo od początku, ale wyszło przypadkiem
- nie ma gwarancji, że znajdę pracę po marketingu, który miałabym studiować w UK
- nie ma gwarancji, że znajdę pracę w UK w czasie studiów
- w Polsce nie chcę choćby nie wiem co utknąć
- w Polsce nie znajdę męża, ani chłopaka 💔 -> może wydawać się głupie, ale dla mnie to ważne
- w Polsce jestem blisko rodziny a szczególnie mamy od której już od tylu lat uciekam
- w Polsce mam wrażenie, że są gorsze perspektywy znalezienia dobrej pracy 
- wyjeżdzając miałabym juz start w UK, ale mimo wszytsko nie mam gwarancji, że nawet po studiach bym tam znalazła pracę (najlepiej w Londynie)
- gdybym wyjechała do Anglii na pewno miałabym problemy z jedzeniem, z posiłkami przez ED, IO i brak pieniędzy
- problem z ubezpieczeniem zdrowotnym na przyszły rok
- UK wychodzi z UE, co oznacza problemy z życiem tam dla mnie jako Polki - praca, ubezpieczenie, lekarze, ED, itp.
- nie ma gwarancji żadnej, że po roku tym w UK będę miała gdzie mieszkać tam - bo w akademiku już nie będę mogła bo takie mają zasady

Zalety wyjazdu do UK:
- większe i lepsze perspektywy znalezienia dobrej pracy i lepiej płatnej niż w Polsce
- nowy uniwersytet, nowi znajomi
- będę z dala od mamy i w tym od rodziny -> uda mi się szybciej zerwać kontakty z rodziną
- skończę kierunek, który mnie interesuje
- nauczę się dobrze angielskiego

Podsumowując nie mam pojęcia co mam zrobić a decyzję muszę podjąć w tym tygodniu!


środa, 23 września 2020

Trochę mi smutno na to wszystko co się dzieje...

Dziś miałam umówioną wizytę do psychiatry. Jednak nie odbyła się ona. W momencie kiedy umawiałam się Pani w rejestracji powiedziała mi, że konsultację trzeba opłacić min. 2 dni wcześniej. Ja wiedząc, że wizyta jest darmowa nic nie płaciłam (tak było wcześniej uzgodnione z Panią gastrolog). Najwidoczniej Pani doktor (psychiatra) widząc, że nie opłaciłam wizyty stwierdziła, że nie będzie się ze mną kontaktować. Trudno...

W związku z ostatnią prężnie rozwijającą się sytuacją studiów podjęłam decyzję nie iścia do żadnego dietetyka. Pani, która miała mnie przyjąć jednak mnie nie przyjmie, ponieważ nie wróciła wciąż do pracy z powodu koronawirusa. A Pan u, którego byłam ostatnio miał wobec mnie plany abym jadła więcej w porównaniu do tego jak jem obecnie (wspomniał o tym na ostatniej wizycie). Stąd do niego również się póki co nie wybiorę. 
Postaram się sama sobie poradzić. Jak na razie idzie dobrze. W tydzień schudłam 3 kg. Co oznacza, że jak dotychczas schudłam łącznie 13 kg. Aktualna waga to 92 kg. 


Wczoraj otrzymałam mój nowy telefon. Ale przez to, że był strasznie drogi rodzina od strony taty (wujek, ciocia a nawet kuzynka - dziecko ma 15 lat) wytykaja mi jaka okropna jestem - bo sama nie zarobiłam na niego to po co mi on. I to porównywanie cały czas. Mój wujek: "Bo skoro on od wielu lat używa telefony max. za 2 tys. złotych to z jakiej racji ja mam droższy. I ile on zarabia a ile ja." (ja nie zarabiam już od kilku lat bo dłuuugi czas szukałam pracy - jakiejkolwiek - i nie znalazłam - to znaczy nie przyjęli mnie nigdzie. 
Przez to czuję się wewnętrznie źle. Co prawda to nawet nie był mój pomysł, abym miała nowy telefon. To był pomysł mojej mamy, no ale kogoś trzeba było obwinić - trafiło na mnie. 
W zamian postaram się używać jego wszystkich możliwości. I zrobić dużo dobrego. Ale zanim to nastanie to czekam aż przyjdzie do niego etui, aby broń Cię Panie Boże nic mu się nie stało. 

niedziela, 20 września 2020

Kilka ostatnich dni

Kilka dni temu będąc u ginekologo-endokrynologa otrzymałam skierowanie na badanie hormonów, które nie wiem jakim cudem, ale zgubiłam. Przepadło bez śladu. Stąd nie poszłam na badania. Ale udało mi się przynajmniej dowiedzieć jakie hormony muszę zbadać oraz udało mi się otrzymać kolejne skierowanie.

Wczoraj odbyłam kolejną wizytę, tym razem u endokrynologa, ale nie tego co zwykle. Zostały zapisane mi leki na insulinę te same co ostatnio + tabletki na żelazo bo ono wciąż jest za niskie. Pani doktor również wytłumaczyła mi, że moje wyniki naprawdę się pogorszyły i muszę coś z tym zrobić. Powinnam zacząć od zmiany dietetyka. Ponieważ mam źle dobraną dietę. To znaczy mam za dużo posiłków w ciągu dnia, za dużo przyjmuję kalorii, za dużo jem owoców i produktów o wysokim i średnim IG (indeksie glikemicznym) oraz waga mi nie spada a powinna. 

Dlatego jutro mam nadzieję, że uda mi się umówić do dietetyka, tym razem innego. Zdecydowałam już, że pójdę do tej Pani, która ma przyjąć mnie w szpitalu w lutym w poradni chorób metabolicznych. A, że nie wiem gdzie będę i co będę robić w lutym 2021 r. to już teraz się do niej wybiorę i może to coś pomoże. 

Co więcej jutro najprawdopodobniej kupuję nowy telefon, więc zdjęcia będą lepsze i jak już zabiorę się za robienie filmików (kiedykolwiek to nastanie) będą z pewnością lepszej jakości :) 

wtorek, 15 września 2020

Ginekolog (part 1) i badania

Ginekolog
Dziś byłam na pierwszej wizycie u ginekologa po 7 latach. Moim problemem wciąż jest BBLS, dość nieregularna miesiączka, insulinooporność i zaburzenia hormonalne. Pani doktor powiedziała, że bardzo prawdopodobne, że mam PCOS (zespół policystycznych jajników), ponieważ mam tzw. męskie owłosienie między innymi w dolnej części pleców, na brzuchu w dolnej części i w moim przypadku PCOS jest powiązany z IO (insulinoopornością).
Miałam wykonaną cytologię oraz USG jajników i macicy. A także dostałam skierowanie na badania hormonów, które muszę wykonać w 3 - 4 dniu cyklu miesiączkowego. Czyli za kilka dni.
I z wynikami ponownie muszę iść do ginekologa.

Badania
Wczoraj rano byłam na badaniach na żelazo, insulinę, glukozę i morfologię. Pod wieczór odebrałam wyniki. Tak złych wyników jeszcze nigdy nie miałam. Tylko żelazo się polepszyło bo obecnie wynosi 74 a było ostatnim razem 49. Insulina i glukoza są mocno podwyższone. Insulina 21,89 i glukoza 98. Mam również za niski cholesterol. Na wszystko to zwróciła uwagę Pani gienkolog, która powiedziała, że moje lekarstwa na insuline są za słabe i muszę przyjmować mocniejsze.

* Na szczęście prawdopodobnie w przyszłym tygodniu mam endokrynologa i za 2 - 3 tygodnie dietetyka.

czwartek, 10 września 2020

Update: gastrolog, okulista, sobota w Borach Tucholski

Gastrolog
Dziś na wizycie Pani doktor powiedziała, że po wstępnym osłuchaniu brzucha nie można stwierdzić z czego wynika BBLS (ból brzucha z lewej strony). Prawdopodobnie jest to powiązane ze złym stanem psychicznym ze względu na problemy w domu oraz zaburzenia odżywiania. Zostały przypisane mi lekarstwa łagodzące objawy BBLS jeśli się pojawi a także niebawem zacznę stosować inne żelazo bo po obecnym mam pewne skutki uboczne stosowania tego leku i utrudniaja one trochę życie. Ponadto Pani pytała mnie dużo o to skąd ten ból się wziął. Dużo rozmawiałyśmy o problemach w domu. Pani doktor skierowała mnie do psychiatry (chyba do mężczyzny), żeby zająć się problemami związanymi z domem i ED. Jutro się będę umawiać. Wiem tylko, że jest to załatwione "po znajomości", ponieważ do psychiatry do którego bym się miała wybrać tym razem nie przyjmuje na NFZ - tylko odpłatnie - a mnie zgodził się przyjąć bezpłatnie.
Pani doktor zaleciła mi, aby zostało wykonane u mnie USG jajników.

Okulista
Moja wada się zmniejszyła o 0,5 w lewym oku. Dla mnie to dużo.
10 września będąc na wizycie moim głównym zmartwieniem od ostatnich kilku miesięcy jest to, że moja wada bardzo szybko rośnie, co znaczy, że pogarsza mi się wzrok. Jednakże dowiedziałam się, że wraz z obniżeniem się wyniku insuliny może również zmniejszyć mi się wada. Co więcej poziom cukru - za wysoki/za niski - również może mieć wpływ na wzrok. Niedobory żelaza znacząco w mniejszym stopniu, ale także mogą powodować pogorszenie widzenia.
Od przedwczoraj mam nowe soczewki i jak na razie jest dobrze.

Sobota w Borach Tucholskich
Było na przemian zimno i ciepło. Padał deszcz. Pozbierałam z rodzicami dużo borówki czerwonej bo podobno jest bardzo dobra dla osób z IO, ponieważ obniża wyrzut insuliny. Generalnie ja nie lubię jeździć nigdzie z moimi rodzicami bo z nimi a szczególnie z mamą zawsze jest tak samo źle. Więc cieszę się, że to już za mną.

czwartek, 3 września 2020

Dieta nie idzie najlepiej

Wczoraj miałam iść do dermatologa jednak ostatecznie nie poszłam bo musiałam załatwić rzeczy ważniejsze i już nie zdążyłam. Dziś będę się ponownie umawiać. Poza tym, od kilku dni znów boli mnie stopa tak samo jak 2 lata temu. Ciężko mi się chodzi a o skakaniu czy bieganiu mogę pomarzyć, dlatego, dlatego póki co nie robię cardio. Co gorsza od poniedziałku do końca tego tygodnia mam wyłączoną ciepłą wodę w mieszkaniu bo remont rur jest. A złapać przeziębienie podczas kąpieli w lodowatej wodzie nie jest ciężko stąd tym bardziej do końca tego tygodnia nie planuję żadnego cardio.
Wczoraj, według diety powinnam zjeść przez cały dzień tylko 3x kisiel bez cukru i trochę jajek i warzyw, ale mój organizm odrzucił kisiel i cały dzień czułam się jakym sie podtruła kiślem xd A, że dzień zapowiadał szie na dość długi i to jeszcze w dużej mierze poza domem to zdecydowałam się pół dnia przegłodzić (w tedy kiedy byłma poza domem) i drugą część jeść to co zaaceptuje mój żołądek. Dziś od rana też się nie najlepiej czułam. Ale mimo diety i mimo problemów żłądkowych tak za mną chodziło słodkie, że zjadłam 3 babeczki z kruszonką i ze śliwką, ale źle mi się zrobiło po tym i wszytsko zwróciłam do toalety. Aktualnie dalej źle się czuję, ale w planach jedzeniowych mam tylko mix warzyw duszonych z patelni.
A jutro, z racji piątku mam nadzieję, że lepiej zacznę dzień bo w sobotę szykuje się wyjazd w Bory Tucholskie z rodzicami 😬

niedziela, 30 sierpnia 2020

Update: alergie pokarmowe

Alergie pokarmowe
Od czasu kiedy stwierdzono u mnie alergie pokarmowe na gluten i laktozę minęło już kilka miesięcy. Przez ten czas w dużym stopniu ograniczyłam oba te składniki diety. Odczułam przy tym zauważalną różnicę. Znacząco lepiej się czuję. Nie puchnę już tak często i tak bardzo, rzadziej występuje BBLS, nie czuje się już tak często bez sił czy wręcz przeciwnie ociężale.
Na mleku sojowym jestem już od prawie 2,5 roku. Mi mleko sojowe, roślinne bardzo smakuje i nic mi się po nim nie dzieje.
Co prawda, będąc na ostatniej (drugiej) wizycie u dietetyka do mojego jadłospisu zostały wpisane takie produkty jak serek wiejski i mleko (może być roślinne) do codziennego stosowania do koktajli - tych samych co ostatnio.
Jednakże takie mleka roślinne czy sojowe bez cukru są bardzo drogie. Ceny zaczynają się od 6,99 zł za litr. Wciąż nie mogę cukru. Mi takie 1 mleko starcza tylko na 2 dni. A to wynika z tego, że koktajle muszę spożywać 2 razy dziennie, czyli 2x po 300 ml.
Ale co mnie zaciekawiło to to, że zauważyłam, że przed stosowaniem mlek roślinnych, sojowych miałam duży problem z produktami zawierającymi laktozę a nawet z produktami bez laktozy bo w tedy też pojawiał się problem to tak teraz co drugi dzień jedząc twarożek wiejski nic się nie dzieje.
To jest dość dziwne bo dla mnie największą zmorą było mleko. Czy to z laktozą czy bez niej. Mój organizm kompletnie sobie nie radził.
Ale, przed wczoraj doszłam do wniosku, że skoro mój organizm lepiej już sobie radzi z produktami bez laktozy to być może jest to dobry czas, aby wrócić do mleka zwykłego bez laktozy. Główny powód to taki, że jest ono o wiele tańsze.
Stąd będąc na zakupach w Lidlu (wczoraj) kupiłam mleko bez laktozy. Dziś wpadło na śniadanie, jako koktajl. I efekt taki, że nic mi nie było. Znaczy to tyle, że wracam do produktów bez laktozy. W tym w szczególności do mleka.
Co prawda odzwyczaiłam się kompletnie od jego smaku. Aktualnie w ogóle mi nie smakuje. Jest za słodkie, zbyt mleczne, za bardzo się pieni w kawie i generalnie jest ble. No, ale cóż. Byle tylko wyjść z ED.

piątek, 28 sierpnia 2020

Update: włosy, lekarze

Włosy
Kilka miesięcy temu (po pierwszej wizycie u dermatologa) zaczęłam przyjmować codziennie nabletki z biotyną na włosy. Bardzo mi one pomogły, ponieważ dotychczasowe stosowanie wcierek dawało tylko dobry efekt w trakcie ich stosowania. Jednak tabletki te okazały się skuteczne na dłuższy czas. Jednakże problem powrócił. To znaczy znów wypadają garściami i to na dodatek codziennie.
Wiem już, że duży wpływ z pewnością ma na to mój niedobór żelaza, który mimo, że staram się uzupełniać poprzez branie zaleconych tabletek przez lekarza to jednak postępu brak.
Pod koniec września wybieram się na badanie na insulinę, glukozę, kilka innych i żelaza. Ale przez to, że zanim to nastąpi to jeszcze został cały miesiąc to zdecydowałam się pójśc do lekarza po raz kolejny. Tym razem znów dermatolog. Na żadnego innego mnie nie stać. Przezukałam juz i nternet i wyszło mi, że najlepszy byłby trycholog, ale nie stać mnie, więc idę tam gdzie mnie stać xd
Wizytę mam umówioną na 2 września.

Lekarze
Od ostatniego razu kiedy pisałam o lekarzach pozmieniało się kilka dat. Aktualnie umówiona jestem na wizytę do:
dermatologa na 2 września
gastrologa na 10 wrezśnia
ginekologa-endokrynologa na 15 września
i wciąż czekam na umówienie mnie na wizytę do okulisty oraz pod koniec września również ponownie usłysze się z endokrynologiem oraz zobaczę się z dietetykiem.

sobota, 15 sierpnia 2020

HAUL Czekolada bez cukru

Heej!
W ubiegłym tygodniu będąc na rutynowych zakupach w Carrefour odwiedziłam również dział BIO. I szczęśliwie się stało, że znalazłam na jednej z półek dział z czekoladami :-D Było ich wiele, różnych. Z cukrem wegańskie; wegańskie bez cukru (z zamiennikiem cukru); zwykłe z cukrem albo z zamiennikiem cukru; mleczne, gorzkie, z orzechami, z pomarańczą a nawet a'la biała. Kupiłam 3x mleczne (różne rodzaje) oraz 1x białą.


Ceny wachają się od ok. 6 zł do 14 zł. Najdroższa była ta największa. Wszytskie były bardzo dobre. Jednak, moim zdaniem czekolada z Wedla była zbyt słodka. A posostałe były baaaaardzo dobre. Testowałam tylko mleczne bo dawno nie jadłam już takich rzeczy ze względu na wszędzie występujący cukier. 


Natomiast ta a'la biała była okropna. Nie była w ogóle słodka. Nie miała smaku czekolady tylko  jakiegoś tłuszczu. To tak jakby połączyć ze sobą różne oleje (bez zapachowe) i próbować zrobić z tego czekoladę. To taki to właśnie miało smak. Czekolada ta co gorsza tania nie była. Kosztowała około 8 zł. 

wtorek, 11 sierpnia 2020

Nowy plan diety

Wczoraj byłam u dietetyka. Dostałam nową dietę. Teraz jest ona bardziej rozbudowana, tzn. więcej mogę jeść + w dużej mierze są to produkty możliwe do kupienia w zwykłym sklepie. Zaskoczyło mnie to, że w moim jadłospisie znalazło się sporo produktów nieodpowiednich dla osób z insulinoopornością. Dla mnie jest to jasny dowód, że człowiek człowiekowi nie równy. Co więcej, uważa się, że osoby z IO nie powinny pić koktajlów i powinny ograniczyć ilość spożywanych posiłków do 3.
Jednakże ja przez ostatni miesiąc byłam głównie na koktajlach (odżywczych) i nie dość, że czułam się bardzo dobrze, schudłam prawie 10 kg to jeszcze wyniki mi się polepszyły. Więc nie warto się porównywać do innych bo to nie polepsza sytuacji a przynajmniej nie w moim przypadku.

Z racji tego, że dietę mam na 6 tygodni i bazuje ona przede wszystkim na "normalnych" produktach to postaram się tu zamieścić kilka jadłospisów, ale na pewno nie będzie ich dużo bo jednak jest to dieta indywidulanie dopasowana do potrzeb mojego organizmu oraz uważam, że publikownaie tu czyjejś pracy jest nieodpowiednie.

W dalszym ciągu po części będę na koktajlach odżywczych. Ale zamiast je przyjmować na 3 posiłki będę je przyjmować na 2 posiłki.

sobota, 8 sierpnia 2020

Update: lekarze, dieta koktajlowa

Lekarze
Od ostatniego czasu kiedy miałam wizytę u endokrynologa minęło 21 dni.
28 lipca byłam internisty, który skierował mnie na badania krwi na witaminy i minerały jak się mają oraz na kilka innych badań tego typu. Wyszło, że mam jeszcze niższy poziom żelaza niż poprzednio. Obecny wynik to 49. Mam również za mało Witaminy B12 i Witaminy D3.
7 sierpnia miałam badanie na krzywą glukozową i krzywą insuliową. Wyniki odebrałam jeszcze wczoraj. Cukrzycy nie mam. Glukoza jest ciut wyżwza niż 2 miesiące temu, ale w zamian insulina trochę się obniżyła. Wynik insuliny obecnie 14,59 a było 15,97. Po wprowadzeniu wyników do wzoru HOMA-IR, dwa miesiące temu: 3,43 natomiast obecnie 3,21.
10 sierpnia idę do dietetyka.
12 sierpnia mam tzw. poradę telemedyczną u gastrologa, ponieważ wciąż męczy mnie BBLS. Co prawda nie występuje juz tak często, ale mimo wszystko wolę choć spróbować dowiedzieć się co się dzieje i co to za dziwne zjawisko.
Póki co jestem umówiona na 12 września do ginekologa-endokrynologa. Jednak będę jeszcze szukać innego lekarza o tej samej specjalności, ale który mógłby mnie przyjąć wcześniej.
Oraz do głowy również wpadł mi pomysł, aby wybrać się do okulisty, aby ustalić dlaczego tak szybko rośnie mi wada. Jednakże nie mam jeszcze ustalonego terminu wizyty.

Dieta koktajlowa
Dietę koktajlową zaczęłam stosować 4 lipca br. roku. Zaczęłam ją stosować ważąc 103,5 kg. Obecnie ważę 94 kg. Czyli w 5 tygodni schudłam 9,5 kg. Od ostatniego posta "Wymiary" nie mierzyłam się, więc nie wiem ile cm mam teraz tu i ówdzie. Ale szczerze, wizualnie nie ma wielkiej zmiany (lol).

sobota, 18 lipca 2020

Endokrynolog (part 3) i internista (part 1)

W czwartek byłam na wizycie u endokrynologa i internisty. Z endokrynologiem rozmawiałam telefonicznie a z internistą spotkałam się osobiście. Pan endokrynolog wytłumaczył mi jak działa moje poczucie głodu. Ze względu na obecną dietę koktajlową czuję częściej głód niż wcześniej bo przyjmuję mniej kcal oraz dlatego, że przyjmuję głównie płyny. Jednak w momencie kiedy nie przyszła jeszcze pora mojego posiłku powinnam pić. Obojętnie co, byle bez cukru. Może być kawa, herbata, woda, sok 100%. Natomiast jeśli chodzi o leki jakie przyjmuję na obniżenie insuliny to dostałam tym razem mocniejsze tabletki. Poprzednie okazały się być zasłabe. Ponadto mój dietetyk pytał mnie o badania na krzywą cukrową i krzywą isulinową, i na takie badania wybieram się za około 2 tygodnie.
Mój niedobór żelaza jest dość duży. Obecnie wynik wynosi 64. Stąd endokrynolog przypisał mi również żelazo jako lek. Od dziś zaczęłam go przyjmować. Kolejna wizyta u endokrynologa czeka mnie za 2 miesiące i wtedy będę musiała również wykonać kolejne badania. Czeka mnie morfologia, poziom żelaza, insulina i glukoza.

Na wizycie u internisty, Pan doktor zapytał mnie czego oczekuję od leczenia. Zaskoczyło mnie to pytanie 😄 To tak jak idzie się na rozmowę o pracę i pytają cię ile chcesz zarabiać xd Powiedziałam, że chcialabym wrócić do zdrowia z przed zaburzeń odżywiania. Pan powiedział, że teoretycznie jest to możliwe, ale nigdy nie wiadomo jak to się potoczy. W zamian skierował mnie na kolejne badania. W poniedziałek wybieram się na nie. Będę między innymi badana pod kątem anemii oraz ewentualnych braków witamin i minerałów w organizmie. Niestety takie badania są kosztowne. Za każdą witaminę i minerał trzeba odzielnie zapłacić.
Co więcej, poradził mi, abym udała się jeszcze do gastrologa i ginekologa, który zarazem byłby endokrynologiem a jak nie da rady to po prostu do ginekologa. A to dlatego, że mogę mieć również zaburzenia hormonalne bo mam dość nieregularne miesiączki.

wtorek, 14 lipca 2020

Nie warto było rezygnować z diety

Od kilkunastu dni jestem na diecie od dietetyka, czyli na koktajlach herbalife. Jak na razie sprawdzają się świetnie. Ale niestety, będąc prawie tylko na płynnych posiłkach ciągle czuję głód. A dzisiejszy i jutrzejszy dzień są intensywne. Więc dzis trochę "zaszalałam" i na obiad zamiast koktajlu zjadłam to co na poniższym zdjęciu. 

1x parówka serdelka, pół kaszanki meksykańskiej z kaszą jęczmienną i przyprawami, smażona cebulka, ketchup pikantny, pomidor, zimniaki młode gotowane i kalafior z masłem, świeżą natką pietruszki i świeżym czosnkiem
Brakowało mi choć jednego bardziej konkretnego posiłku i to w dodatku stałego. To znaczy takiego, co nie przeleci przeze mnie w kilka minut. Zdecydowałam się na taki ruch, ponieważ dziś i jutro mam dużo do roboty na studia, a co gorsza jutro kończy się semestr. A jeszcze nawet w połowie nie jestem. 
I niestey, ale zaszkodziło mi to jedzenie. Więc czując się co raz gorzej i gorzej, zwymiotowałam resztę obiadu i od tamtego momentu już mi lepiej. Natomiast, w zamian nie byłam w stanie już nic zjeść co podlegało by mojej diecie. Jedynie skonsumowałam 2x banany i trochę gorzkiej czekolady. Moja babcia zawsze mówi, że przy moich dzisiejszych atrakcjach z brzuszkiem powinno się zjeść trochę gorzkiej czekolady i banana + gorzka i/lub miętowa herbata. I zadziałało! :-) Po kilku godzinach już było ze mną nieźle. Tylko teraz zastanawia mnie czy po prostu coś mi zaszkodziło czy może to wina tego, że zjadłam coś innego niż koktajl i dlatego taka reakcja organizmu?? W każdym razie mam nadzieję, że nie popełnie już więcej tego błędu. A przynajmniej nie w tym miesiącu. 😄
Co więcej, nie poddałam się złemu samopoczuciu i zrobiłam jeszcze cardio w domu 35 minut z Chloe Ting. 

piątek, 10 lipca 2020

Brak mi motywacji do czegokolwiek - studia

Heeej!
Dziś rano wybrałam się z mamą na małe zakupy do galerii handlowej oraz odwiedzić babcię. Caly czas pilnuję tego, aby jeść co 3 godziny nawet jeśli 15 minut po zjedzeniu posiłku już czuję głód. Najtrudniejsze jest to wtedy, kiedy ktoś próbuje mnie przekonać do zjedzenia czegoś (aktualnie prawie wszystko jest mi niedozwolone). Na szczęście dzis obyło się bez kłótni u babci o to, że nie jem a chuda nie jestem. Tak wiem, wciąż i wciąż to samo.
Poza tym od kilku dni mam problem z nawiązaniem jakiegolowiek kontaktu z moja drogą koleżanką - ze studiów. Pisałam do niej wielokrotnie i nic. Żadnego kontaktu. Rozumiem ją, że aktualnie (od kilkunastu dni) ma ciężką sytuację związaną ze studiami, ale niestety/stety tak też się złożyło, że razem robimy projekt na Badania marketingowe i ciężko jest cokolwiek ustalić jak nie ma się żadnego kontaktu ze sobą. Pewnie skończy się tak, że sama zrobię resztę.
Poza tym od ostatniego czasu nie jestem w ogóle produktywna i mam problemy, żeby nawet cardio zrobić raz dziennie, ale min. 4 razy w tygodniu. Jak patrzę na to ile mam jeszcze do zrobienia na studia to od samego patrzenia mi się odechciewa. A koniec semestru zbliża się nie ubłaganie bo już w przyszłym tygodniu, czyli 15 lipca.


Będąc na zakópach udało mi się kupić krem do twarzy na trądzik/pryszcze na codzień - u mnie on działa bardzo dobrze, krem do stóp - jest bardzo tłusty i ja go stosuję nie tylko do stóp - jest świetny, standardowo wazelinę oraz wypatrzyłam nowość (wegańską) - balsam do ciała, który ma sprawić, że moja skóra będzie jędrniejsza i magicznym spsosobem pozbędę się celulitu - pachnie pięknie i dzis wieczorem będę go testować :-)

poniedziałek, 6 lipca 2020

Dermatolog (part 3)

Byłam dziś u dermatologa w sparwie włosów i, aby porównać wyniki badań z krwi na żelazo względem tych z 2019 r. W 2019 r. żelazo miałam 68 (jednostek), a obecnie mam 64. Pani doktor powiedziała, że żelazo to powinno być minimum 100 i bardzo dużo mi brakuje by taki wynik osiągnąć. Dlatego też, włosy nie odrastają i też na pewno ich kondycja się nie poprawi póki nie uzupełnię żelaza oraz innych witamin i minerałów. Co więcej, Pani doktor zapytała o to jakie leki przyjmuję, jak to jest z tą moją insulinoopornością, czy stosuję jakieś wcierki do włosów i czy te, które stosowałam to czy są po nich jakieś efekty a także czy mam a jeśli tak to czy przyjmuję lekarstwa na zaburzenia hormonalne. Niemalże pewne jest, że mam zaburzenia hormonalne jednakże nie są one potwierdzone wynikami badań.
Dotychczas nikt nie umiał mi powiedzieć czy rzeczywiście mam zaburzenia miesiączkowania czy nie, czyli czy są one nieregularne czy nie. Moja miesiączka bardzo często mi się spóźnia a czasami pojawi się za wcześnie, nawet o kilkanaście dni. Otóż dziś powidziano mi, że mam nieregularne miesiączki. I to również jest spowodowane zaburzeniami hormonalnymi i dużym ubytkiem witamin i minerałów.
O dzięki Boże, koktajle, które aktualnie piję zawierają żelazo. Więc istnieje szansa, że trochę mi się (mam ogromną nadzieję) polepszy. Co prawda nie zakładam, że po 1 miesiącu stosowania będą jakieś duże postępy, ale no zawsze coś do przodu.
Wracając do Pani dermatolog, Pani doktor powiedziałą też, że mogła by mi przypisać sterydy, ale póki dokładnie nie wiadomo co aktualnie dzieje się w moim organizmie to nie ma co. I na koniec Pani wspomniała, że niestety więcej już zrobić nie może bo jeszcze muszę udać się do dietetyka, internisty, ginekologa i endokrynologa (który powinien zlecić mi kolejne badania na krzywą inulinową, żeby zobaczyć jak się ma mój cukier i insulina po 60 min. i po 120 min.).
Zatem z dzisiejszego dnia już wiem coś więcej, ale wciąż nie za wiele.

niedziela, 5 lipca 2020

Dzisiejszy post będzie smutny, ale bardzo ważny.

O problemach w rodzinie, planach samobójczych, UK oraz o zdrowiu.
Dziś jak co niedzielę pojechałam w odwiedziny do babci. Była tam ciocia, wujek (brat taty), kuzynka (lat 15), babcia, tata i ja. Znów pojawił się temat, że ja JESZCZE nie schudłam i kiedy to w końcu nastąpi. Tata powiedział, że jestem na diecie pudełkowej (choć nie jestem) i w tedy padł komentarz, że pudełkowej z McDonalda. Babcia mnie zapytała czym ja się żywię. - Opowiedziałam o moim planie jaki mam od dietetyka. - Kiedy wspomniałam o przed ostatnim posiłku (tj. warzywo/owoc) to znów wujek dorzucił komentarz, że na pewno jem kilogram bananów (on twierdzi, że tylko sportowcy mają prawo jeść banany, ale i przyznawać się do jedzenia ich. Kiedy, dla pozostałych osób są one nie dozwolone bo jak również twierdzi to sam cukier i nie wolno ich jeść a już szczególnie grubym ludziom). Następnie zostałam wypytana o studia (co z nimi, jak mi idzie i czemu aż tak źle mi idzie bo przecież ich córka - lat 15 - wszystko wie i ma dobre oceny a ja to co?! Także ciocia powiedziała, że mam iść do fryzjera bo wyglądam OKROPNIE.

*Przez ED - pisałam już o tym wiele razy - mam duuuuuuży problem z włosami. Poza tym, że straciłam ponad połowę ich to jeszcze zrobiły się dużo bardziej jasne (nienaturalnie jasne), mam też bardzo dużo siwych włosów (szczególnie na skroniach i przy czole) i choćby nie wiem co to nigdy, ale to nigdy nie noszę ich rozpuszczonych bo to jest dla mnie zbyt bolesne psychicznie, ale też nie wygodne, wiedząc jak to było jeszcze kilka lat temu.

Później te tematy przewijały się co chwila. ALE NAJGORZEJ było jak wszyscy zebrali się do wyjścia. Znów został poruszony temat mojego (może) wyjazdu do UK na studia. A właściwie przeniesienia się tam na studia. Więc powiedziałam wprost o moim planie A i planie B - co szczerze było bardzo złym pomysłem. Lepiej było by siedzieć cicho i z czasem dokonać takich czy innych wyborów.
A więc napomniałam, że mam moim planem A -  jest polepszenie wyników badań (chodzi tu o stan zdrowia) i jeśli się uda to wyjazd do UK a jak nic nie wyjdzie to moim już od dawna dawna planem B - jest samobójstwo i koniec.
*Dla mnie wyjazd do UK jest również próbą ucieczki stąd. Ucieczki od problematycznej rodziny, od złych ludzi, od tego co mnie tu spotkało i od tego jak tu jest.
Od nich od zawsze (od czasu kiedy byłam mała) słyszę jaka to jestem głupia, nic nie umiem i do niczego się nie nadaję, więc tak przynajmniej będzie lepiej i taniej (taniej - z wielu względów). I w tedy zaczęła się awantura.
Kiedyś już się zastanawiałam nad tym co by to było gdyby do takiej sytuacji doszło (do takiej dużej kłótni). No i proszę... dziś to się stało.
Strasznie przykro mi było jak z kilku stron zostałam okrzyczana i oskarżona. Już nie mogłam i nagle, po prostu wyszłam z mieszkania, trzasnęłam drzwiami i poszłam. Wróciłam do domu komunikacją miejską. Nawet będąc w tramwaju popłakałam się trochę bo dusiłam to w sobie i już dalej nie mogłam.

Za kilka godzin mam egzamin na, który tak samo jak wczoraj za bardzo nie umiem. A wczorajszego nie zdałam. Zabrakło mi 2,5 punkta.


piątek, 3 lipca 2020

Plany weekendowe

Heeeej!
Dzisiejszy dzień rozpoczełam o 8:50 budząc się bez użycia budzika. Od czasu do czasu kiedy mam mniej do zrobienia na dany dzień to nie nastawiam sobie budzika, żeby móc obudzić się (możliwie) wypoczęta i wyspana. Choć mimo to, cokolwiek "produktywnego" zrobiłam dopiero o 13. Zjadłam śniadanie i od razu pojechałam do miasta. Odwiedziłam babcię i wróciłam do domu.
Jutro mam egzamin z Dziennikarskiego źródła informacji a w niedzielę z Systemów medialnych na świecie. Szczerze na żaden jeszcze nie umiem, ale jak jutro zacznę się uczyć to powinno być ok. Poza ty wiadomo jak to wygląda.
Jutro rano planuję pojechać na rynek po kwiaty oraz po owoce i warzywa by przygotować się na dietę koktajlową, którą również jutro zaczynam. Później jeśli będzie ładna chciałabym pójść na łąki i tam się trochę pouczyć i poczytać. I dopiero na egzamin wrócić do domu.
A w niedzielę jadę odwiedzić drugą babcię. Może upiekę jakieś ciacho, którego i tak nie będę mogła zjeść, but that's ok. I po południu znów chciałabym pójść na łąki albo chociaż na spacer w te rejony i znów wrócić do domu tylko na egzamin.


niedziela, 28 czerwca 2020

Bilans dla IO

Bilans:
  • śniadanie: 1 kromka pełnoziarnistego chleba z masłem i serem pleśniowym, pomidor, papryka + herbata zielona 

  • obiad: sznycel sojowy, ziemniaki młode gotowane z dodatkiem masła i czosnku, rukola, pomidorki koktajlowe, fasola szparagpwa z bułką tartą z ciecierzycy + woda mineralna 

  • kolacja: banan + zielona herbata 
+ cardio w domu 40 minut


piątek, 26 czerwca 2020

Dermatolog i Dietetyk

Dermatolog
24 czerwca byłam u dermatologa ze względu na niepolepszającą się kondycję moich włosów. Pani spojrzała na moje wyniki badań krwii i wysłała mnie na kolejne badania krwii (tylko żelaza), ponieważ bardzo prawdopodobne jest, że mam niedobory żelaza. W poniedziałek (29.06) wybieram się na pobranie. Wyniki będę mieć dzień później. A kiedy znów idę do Pani doktor to jeszcze nie wiem.

Dietetyk
Dowiedziałam się, że moim najprawdopodobniej głównym powodem dlaczego nie mogę schudnąć nie jest insulinooporność a zaburzenia odżywiania. Mam zmiany po bulimiczne i generalnie zmiany jakie nastąpiły w związku z ED. Od przyszłego tygodnia przechodzę na dietę koktajlową. Nie tylko koktajle, ale głównie. Mają one sprawić, że się "dowitaminuje" i metabolizm powinien ruszyć, a także waga ma spaść. Muszę spożywać 5 posiłków dziennie co 3 godziny.
1. Śniadanie - koktajl
2. owoc lub warzywo
3. Obiad - koktajl
4. owoc lub warzywo
5. Kolacja - koktajl
Ponadto muszę ćwiczyć min. 4 razy w tygodniu.

poniedziałek, 22 czerwca 2020

HAUL - Co warto kupić a czego niekoniecznie

Mleko migdałowo-owsiane


Miejsce zakupu: Auchan
Cena: 8,99 zł
Smak:
mimo braku dodania cukru mleko jest lekko słodkie, 
intensywnie czuć migdały i owies
Czy warto kupić?
Moim zdaniem tak. Mleko jest pyszne!


Mleko sojowe Barista



Miejsce zakupu: Lidl
Cena: 7,99 zł
Smak:
lekko słodkie, *z dodatkiem cukru
Czy warto kupić?
Moim zdaniem nie, ponieważ mleko nie pieni się 
lepiej niż zwykła wersja. 

*Natomiast "+" jest to, że słodzone jest fruktozą. 


Panierka


Miejsce zakupu: Kaufland
Cena: 3,99 zł
Smak:
smakuje jak zwykła bułka tarta
Czy warto kupić?
Moim zdaniem tak. Panieruje się jak zwykłą bułką tartą. 
U mnie również bardzo dobrze sprawdziła się do "polania" fasolki szparagowej. 


Ksylitol


Miejsce zakupu: Auchan
Cena: 13,99 zł
Smak:
trochę mniej słodki niż biały cukier
Czy warto kupić?
Moim zdaniem tak. Dla mnie jako zamiennik 
białego cukru sprawdza się bardzo dobrze. 


Herbata zielona i herbata matcha

 

Miejsce zakupu: Lidl
Cena: 1,49 zł → na promocji 0,99 zł
Smak:
gorzki, mdły, sztuczny
Czy warto kupić?
Moim zdaniem nie. 
Herbata zielona z cytryną jet gorzka w smaku i lekko mdła.
A herbata matcha z wanilią ma bardzo sztuczny smak i zapach. 

piątek, 19 czerwca 2020

Pierwszy prawie w pełni dobry dzień z posiłkami dla IO

Heeej!
W najbliższym czasie znowu ruszam z lekarzami. Już jestem umówiona. W środę idę do dermatologa ze względu na wciąż bardzo złą kondycję włosów, które wciąż nie odrastają. Tak jak byłam kilka miesięcy temu i w tedy bardzo dużo się dowiedziałam, ale czuję, że przyszedł już czas na kolejną wizytę. Może dowiem się czegoś nowego. Ponadto tym razem idę do kogo innego. Nie żeby poprzednia Pani doktor była zła, wręcz przeciwnie, była fantastyczna, ale po prostu chcę zaciągnąć porady kogoś innego.
A w piątek idę do dietetyka, aby ustalić odpowiedni jadłospis pod insulinooporność i zaburzenia odżywiania. A co najlepsze to to, że dietetyk, do którego się wybieram jest również internistą, specjalistą od otyłości i chorób metabolicznych, więc naprawdę liczę, że pójdzie dobrze. 


Bilans:
  • śniadanie: 3x placuszki z serkiem ricotta i świeżymi truskawkami + herbata zielona

  • obiad: sznycel sojowy; młode gotowane ziemniaki z masłem, czosnkiem i koperkiem; roszponka; pomidorki koktajlowe; fasola czerwona z passatą pomidorową, solą i pieprzem i świeżą pietruszką + woda mineralna 

  • kolacja: koktajl: mleko sojowe bez cukru, truskawki

 + cardio w domu 40 minut


niedziela, 14 czerwca 2020

Don't get hurt more than already you are pt. 2

Opierając swoją wiedzę na dotychczas pozyskanej wiedzy zarówno z książek jak i z Internetu, wprowadzenie odpowiedniej diety dla IO (IO w skrócie insulinooporność) jest jedyną metodą by wyjść na prostą. Choć mimo to, że moja kuchnia pęka w szafach od zdrowego jedzenia, które mimo iż zdrowe to jednak nie zdrowe dla mnie nie chcę go od tak wyrzucić a też nie mam co z nim zrobić. Smutno mi z tego, powodu. Część produktów oddałam już mamie, z drugiej części postaram się upiec jakieś super ciacho i zanieść je babci, ponieważ reszta rodziny może jeść takie rzeczy a z tym co mi pozostanie to jeszcze nie wiem co zrobię.
Co więcej myślę, że odpowiednie w obecnej sytuacji było by przestać lub ograniczyć myślenie w kontekście jedzenia by było ono takie jak pokazuje to Instagram czy YouTube (kolorowe i cieszące oczy). A najlepszą chyba decyzją będzie nie patrzeć na walory smakowe żywności a na walory zdrowotne rozpatrywane na dłuższą metę. Wciąż chciałabym pozostać wegetarianką jednakże, jeżeli okazało by się, że z jakiegoś powodu powinnam np. zacząć jeść ryby to nie będę się sprzeciwiać. Bo tu chodzi o moje zdrowie, którego aktualnie jest zdecydowany deficyt.

*Fun fact:
Przypadkiem dowiedziałam się, że Pani dietetyk do której mogę się zapisać prywatnie przyjmuje również w szpitalu w poradni chorób metabolicznych w której mają mnie przyjąć w lutym 2021 r. !!!!
Może udało by mi się pójść do niej wcześniej (przed lutym 2021 r.) albo wybrała bym się jeszcze do innego dietetyka.

piątek, 5 czerwca 2020

Bilans:
  • śniadanie: owsianka: siemię lniane zmielone, płatki owsiane bezglutenowe, mus kokosowy, masło orzechowe, orzechy włoskie, maliny, prażona gryka, mleko roślinne migdałowe bez cukru + herbata zielona (820)

  • obiad: bulgur, szparagi zielone z bułką tartą bezglutenową na maśle, avokado, brokuł ugotowany z rzodkiewką, 3x klopsy roślinne + woda (483)

  • kolacja: smoothie: mleko roślinne waniliowe, mango, chia (387)

+ cardio 30 minut 

= 1690 kcal