niedziela, 31 grudnia 2017

Postanowienia Noworoczne na 2018 rok

Hej!! Niesamowite, że to już za chwilę w kalendarzu zmieni się data z 2017 na 2018 rok. Mój rok 2017 był niezwykle "poszarpany". Prawie wszystko było w nim bez ładu i składu, dlatego 2018 rok taki nie będzie! Ostatnio dużo pracuję i nie mam czasu nawet na najważniejsze, czyli naukę do matury, więc planowanie 2018 zeszło na dalszy plan. W styczniu postaram się to zrobić - kiedyś trzeba .😄 Poniżej zamieszczam jak na razie bardzo okrojony plan na 2018 rok - taki jakby szkic. Jest on podobny do tego na 2017 rok. 😉

Postanowienia Noworoczne na 2018 rok:

1. Ponownie rok 2018 ogłaszam rokiem bez liczb! (Czyli, nie planować, że np. do końca miesiąca schudnę 3 kg albo że w ciągu całego roku pozbędę się 10 kg. BEZ LICZB!)
2. Zacząć jeść regularnie. Chociaż 3 podstawowe posiłki spożywać codziennie. 
3. Pić więcej wody, herbaty - ograniczyć słodkie (sztucznie słodzone) napoje.
4. Znaleźć równowagę.
5. Zakochać się 💘
6. Nie bać się nowych wyzwań ;-)


środa, 27 grudnia 2017

Plany na styczeń + świąteczna rozmowa 2

Jak zwykle długa przerwa w pisaniu na, którą nie zasłużyłyście/-liście. Tym razem spowodowana dużą ilością pracy i jeszcze większą ilością godzin poświęconych nauce. Po prawie miesiącu diety gluten free ani razu nie miałam BBLS - sukces! Zastanawia mnie tylko jeszcze czy na BBLS ma wpływ duża ilość pszenicy, czy ogólne jej występowanie w jadłospisie, a może tu chodzi o mąki nie tylko o samą pszenicę. I jeszcze, chyba już ostatnią zagadką jest zjawisko "przybrałam" i "zjechało". Skąd to się bierze skoro BBLS ustało? Dieta Gluten free obowiązuje do końca tego roku. W styczniu dalej będę szukać magicznego środka na BBLS i "przybrałam" i "zjechało". Przez pierwsze 2 tygodnie nie będę jeść produktów zawierających pszenicę (nie gluten), a w drugiej połowie stycznia mam zamiar odstawić wszystkie pozostałe mąki i wrócić do pszenicy.

Wczoraj (25.12) był wyjątkowo trudny dzień. Od rana byłam jakaś taka przygnębiona, bez siły. Późnym wieczorem zrozumiałam, że to przez presję kładzioną na mnie przez rodzinę, ponieważ tego dnia odwiedzili mnie moi ukochani kuzyni. O jednym z nich już tu wielokrotnie pisałam, to ten do którego jestem porównywana od dziecka. Wizyta początkowo przebiegała bardzo pomyślnie bo rodzinnie i świątecznie. Jednak po pewnym czasie coś we mnie pękło bo najprawdopodobniej poczułam się gorsza od innych, a szczególnie gorsza od niego (kuzyna - tego w zbliżonym do mnie wieku) ze względu na wagę, ze względu na to, że on jest szczupły a ja nie. Po prostu wstyd mi było, że kolejny rok/święta, a ja wciąż nie wyglądam tak jak by tego ode mnie oczekiwano. I mimo, że wszyscy siedzieli we wspólnym gronie to ja na początku siedziałam w innym pokoju, a jak już stwierdziłam, że będzie dla nich dziwne to, że jestem zupełnie wyobcowana to wróciłam do pomieszczenia gdzie byli wszyscy i kilka łez uroniłam bo już po prostu na to wszystko nie mogłam.  Po pewnym czasie zauważyła to jako pierwsza mama, następnie kuzyn i wtedy się posypało. Mama dopytywała czy się źle czuję, czy coś mi dolega bo mam czerwone oczy od płaczu. A ja tylko powiedziałam że mój kuzyn (ten, ten) o wszystkim wie i to wystarczy. Wtedy mama go zawołała, on zaczął dopytywać co mi jest, co się dzieje. A ja w tamtym momencie miałam jakby kryzys całego dnia i po prostu po odpowiadaniu na zadawane przez niego pytania, że nic mi nie jest, że nic się nie dzieje po prostu się popłakałam i tak wynikła kolejna rozmowa między nim a mną, która po raz drugi (chyba) wzmocniła nasze relacje. Dziś (26.12) przeprosiłam go za zepsucie mu świąt przez sytuację z dnia poprzedniego, że znowu go w coś wmieszałam. Nie gniewał się. Powiedział tylko, że nie zepsułam mu świąt - co mnie w duchu bardzo ucieszyło. Chociaż tyle.
~ nie wiem ile razy w drugim akapicie użyłam słowa "chyba" i "po prostu", ale na pewno zbyt dużo za co bardzo przepraszam.


niedziela, 3 grudnia 2017

Day 3 Gluten free

Bilans:

- owsianka z płatków owsianych bezglutenowych
na mleku 1,5% z rodzynkami (239)
-  winogrona (110)
- biały ryż z warzywami i kurczakiem w ziołach (275)
- sok warzywno-owocowy (260)
- Coca Cola około 150 ml (65)

Tabletki:
+ Magnez
+ Silica
+ Hydrominum
+ Gripex

= 949 kcal


piątek, 1 grudnia 2017

Day 1 Gluten free

Bilans:

- 0,5 litra herbaty z bzu z dodatkiem miodu
- 0,5 litra herbaty czarnej
- 5x naleśników na mące ryżowej bezglutenowej
 (ile kalorii ma jeden tego typu naleśnik, ciężko mi powiedzieć,
podejrzewam, że około 125 kcal → 840 kcal)
- 1x jabłko (40 kcal)

= 880 kcal


czwartek, 23 listopada 2017

Hydrominum

Dziś kolejny dzień odkąd przybrałam i stoi. Dlatego wczoraj wybrałam się do apteki po Hydrominum bo podejrzewam, że stoi bo jest to zatrzymanie się wody. Ponadto 17 czerwca tego roku opublikowałam post http://proana-is-my-dream.blogspot.com/2017/06/ w, którym zamieściłam zdjęcie czyichś nóg 😆, ponieważ moje wyglądają bardzo podobnie, a może i nawet tak samo. I wydaje mi się, że to też może być związane z "przybraniem" i "zjechaniem". Też odnoszę wrażenie, że na nogach mam cellulit wodny, dlatego tak wyglądają. Z tym, że czasami jest to mniej widoczne, a czasem bardziej. Dziwne. Dziś jest dzień 2 kiedy zażyłam Hydrominum. Mam nadzieję, że nie długo mi "zjedzie".



PS:
Pamiętacie jak kiedyś pisałam o Sudafedzie? To było 2013 czy 2014? Teraz po tym wszystkim kiedy mój organizm się zepsuł przyszedł czas na Hydrominum.

poniedziałek, 20 listopada 2017

Eksperyment na bbls i "przybrałam", "zjechało"

Ze względu na ostatni pisany post dzięki jednemu z komentarzy, uświadomiono mi, że wykluczenie tylko mleka i po części pszenicy + płatków owsianych było nie do końca przemyślane i należy zrobić na to poprawkę. Tak więc, powracam z kolejnym eksperymentem tym razem mam nadzieję bardziej przemyślanym. Tzn w dniu 1 grudnia rozpoczynam moją dietę (mam nadzieję) CUD. Pierwsze 2-3 tygodnie grudnia będą bez laktozy, a kolejne 2-3 bez glutenu i po miesiącu prawdopodobnie zrobię kolejne 2-3 tygodnie, ale bez laktozy i glutenu (taki pół weganizm 😆).
Dlaczego dopiero w grudniu a nie już teraz?
- Bo na ten moment chcę przygotować się do zmian - czyli po testować trochę z nowymi posiłkami co dobre, a co nie koniecznie. Posprawdzać ceny gdzie co najtaniej, itp.

niedziela, 12 listopada 2017

Zmiany żywieniowe i bbls

post pochodzi z 10.01.2016 r.

Od kilku lat mam często (choć ostatnio rzadziej) bardzo dziwne bóle brzucha z lewej strony brzucha na dole. Problemy te zaczęły się w 2014 w październik/listopad, ale wtedy były inne bo o wiele bardziej dokuczające i jakby to były skurcze. Byłam już z tym u ginekologa bo podejrzewałam o to moje jajniki, ale USG niczego nie wykazało. A problemy mam wciąż. Ponadto w połowie 2016 roku zauważyłam u siebie bardzo nietypowe objawy - otóż moja waga kompletnie ni jak nie spadała jedynie rosła, co więcej bardzo często zauważałam u siebie jakby "przyrost ciała" (czyli brak zauważalnej tali) kiedy "przybierałam", a czasem od tak nagle "zauważalna talia" wracała. Stąd w marcu tego roku stworzyłam tabelkę przedstawiającą oba te zjawiska i zatytułowałam je "zjechało" i "przybrałam" oraz bbls, czyli ból brzucha z lewej strony.



Co więcej w wakacje bardziej zagłębiłam się w te tematy i postanowiłam że na kilka miesięcy możliwie ograniczę: mąkę z pszenicy, mleko powyżej 1.5% lub będę pić zamiennie mleko sojowe i wykluczę płatki owsiane. I w ten sposób funkcjonowałam od końcówki sierpnia do dnia dzisiejszego. Zmiana ta w odżywianiu codziennym miała spowodować, że skończy się bbls, ale niestety nic się nie zmieniło. Eksperyment ten wykazał, że nie mam nietolerancji pokarmowej na gluten, który występuje w mące z pszenicy oraz płatkach owsianych i laktoza też nie ma na to wpływu. Dlatego, ostatnio zdecydowałam się wrócić do płatków owsianych bo jednak jaglanka to nie to samo co owsianka. A mleko dalej będę pić max do 1.5% lub sojowe bo po 2% czy 3.2% czy tłustszym czuję się bardzo "ociężale".

niedziela, 29 października 2017

Prawda wychodzi na jaw

W 2015 po raz pierwszy wyszłam z tematem o ed do mojej mamy - i nic dobrego z tego nie wyszło. W dużej mierze było to do przewidzenia, ale byłam wtedy w pełni zdesperowana tamtejszą wagą i robiłam co mogłam.

W tym roku w czerwcu (bodajże 30 czerwca) - temat ten podjęłam z moim kuzynem. Jest ode mnie o rok starszy. Na rozmowę z nim o tym zbierałam się przez kilka lat. I co najważniejsze rozmowa przebiegła bardzo dobrze z równie wspaniałym rezultatem. Nasz kontakt zdecydowanie się polepszył.  Co mnie niezmiernie cieszy. W tej rozmowie, uświadomiłam mu, że jego komentarze odnośnie mojego wyglądu przez lata w pewnym sensie kształtowały mnie i one również wpłynęły na to, że miałam do czynienia z ed. (Co gorsza wciąż mam.)

17 października ponownie temat wyszedł, ale nie dlatego, że chciałam o tym z kimkolwiek rozmawiać. On po prostu wyszedł. Tym razem osoba, która się dowiedziała to moja ciocia (żona mojego ojca chrzestnego). Więc jest to bliska rodzina, z którą jestem w stałym kontakcie. Mamy dobrą relacje, ale bez porywu - mogło by być lepiej.

Wczoraj temat odnoszący się ed w moim przypadku czyli: anoreksja, bulimia i obecne problemy ze zdrowiem wyszły już po raz ostatni jeśli chodzi o rodzinę. Jednakże dziś był to mój tata. I zarówno dziś jak i poprzednio temat ten nie wyszedł, ponieważ ja tego chciałam tylko, dlatego, że od już kilku lat rodzina nęka mnie, że nie dbam o siebie bo źle się ubieram (np. bo na urodziny do babci nie zakładam sukienki tylko czarne jeansy + koszula), że wyglądam mało kobieco, że na co dzień noszę jeansy + T-shirt, że po co farbuję włosy, że jak je czasem wyprostuję to już się dzieje tragedia. Bo coś takiego to powinno być zabronione. To mnie tak masakrycznie wk*rwia, że ja już po prostu nie mogę! I powiedziałam tacie i cioci o tym, żeby chociaż oni dali mi w końcu święty spokój. Bo ich przykre a zarazem dokuczliwe komentarze nic nie zmienią.

Po drodze o ed dowiedziała się również moja przyjaciółka i nie żałuję, że jej o tym powiedziałam. Ufam jej w 100% i mam pewność, że nie powie nikomu.

A kolejną osobą, która na pewno dowie się o ed i problemach będzie mój chłopak, a w dalszej przyszłości mąż - o ile w ogóle się znajdą. Bo znaleźć se chłopaka czy w ogóle znaleźć miłość to nie lada wyzwanie.

sobota, 28 października 2017

Imieniny babci

Hej! Dziś odbyły się w lokalu imieniny mojej babci. I zawsze przy tego typu okazjach wrzucałam bilans i nie sądzę by bilanse w tym momencie miały jakiekolwiek znaczenie, ale skoro blog ten jest w pewien sposób dziennikiem mojego życia, to stwierdziłam, że co mi szkodzi wstawię tu dzisiejszy bilans. Z góry uprzedzam - szału nie ma - ale bardzo źle też nie jest.

- ryż na mleku (180)
- 0,5 litra wody z miętą i cytryną
- 300 ml soku jabłkowego
- 200 ml czarnej herbaty
- barszcz (45)
- mały kawałek schabowego z żurawiną, majonezem i cebulą (260)
- 4x frytki (68)
- 5x krokietów ziemniaczanych (80)
- ryż na mleku waniliowy (230)
- kawałek tortu truflowego (540)
= 1403 kcal

* podczas jedzenia tortu coś mnie tknęło, że źle mi z tym, że tyle dziś zjadłam i tu po skończeniu posiłku udałam się do toalety w celu zwymiotowania. Myślę, że pozbyłam się 1/4 obiadu z mojego organizmu. 

poniedziałek, 16 października 2017

Waga ruszyła!!!! Pierwsze zmiany

Hej! Nie było mnie tu długo, ponieważ czekałam aż będę miała jakiś konkretny powód pisania. I tak też się stało. Otóż od 2 do 8 października miałam taką jakby głodówkę. Polegała ona na tym, że każdego dnia jadłam 1-2 "przypadkowych" posiłków. Np. 1x drożdżówkę lub mini obiad. Stało się tak bo był to tydzień dość zabiegany, gdzie nawet nie miałam za bardzo czasu na zjedzenie normalnego posiłku. Po tym tygodniu schudłam 4 kg. Początkowo myślałam, że to tylko woda, ale waga dalej utrzymuje się na niższym poziomie. To znaczy w okolicach 1.10.17 r. waga wskazywała 96,5 kg (najwyższa), a obecnie waha się w przedziale 91,5 kg - 92,5 kg. Może to znak, że mój organizm powoli dochodzi do siebie i wykazuje chęci utraty kilogramów. 😃😃😃😜

Poza tym, czeka mnie (mam nadzieję) w najbliższym czasie przeprowadzka, ponieważ tak jak już Wam pisałam że klasę maturalną nie zdałam tak jednak zdałam. ALE ze względu na to, że od urodzenia mam problemy z mamą w domu, których nie możliwe jest zatrzymanie to szkoła (liceum) do którego chodziłam zdecydowało się mi pomóc. Dlatego kończąc klasę maturalną w tym roku kalendarzowym nie zdawałam matury i powtarzam rok, ale chodzę jedynie na lekcje "maturalne"/wybrane - na te, które potrzebne są mi do przygotowania się do matury. Ponadto mam zamiar jeszcze do końca tego miesiąca znaleźć sobie pracę by móc samodzielnie utrzymać się. A co do przeprowadzki to wracam tam gdzie już mieszkałam w bodajże 1 klasie liceum. I tak poza tym to nic więcej się nie dzieje. Tylko nauka, szkoła (5 rok liceum, w tym 4 lata programowo 😝), nie długo może i praca.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Aktualne zdjęcia

W niedzielę wybrałam się wraz z rodziną do Gdańska. Po dniu spędzonym u cioci i wujka, pojechaliśmy na zakupy. Udało mi się kupić nowe dżinsy. W czasie przymiarek zauważyłam u ciebie w okolicach podbrzusza 2 dziwne znamiona. Prawdopodobnie są to rozstępy. Jednakże dotychczas wszystkie moje rozstępy miały kolor biały natomiast te mają kolor czerwony. Poniżej zamieściłam najnowsze zdjęcia.





tu wyraźniej widać ostatnio powstałe rozstępy

Obecna waga to 94 kg. Rozmiar poszczególnych ubrań w zależności od sklepu (przykładowo):
H&M: spodnie/jeansy 48 a ostatnio 46
            bluzki/swetry/kurtki/sukienki 44 lub 46, ale raczej 44
Kappahl: spodnie/jeansy tylko 46, co prawda dużo zależy od materiału. Nie raz i 44.
Reserved: bluzki/swetry/kurtki/sukienki XL (to jest około 44)
ZARA: bluzki/swetry/kurtki/sukienki XL (tylko XL)
New Look: spodnie/jeansy 18
                   bluzki/swetry/kurtki 16

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Kolejny plan (ma szansę się powieść)

Małymi krokami do celu. Tym razem zrobiłam plan na ostatnie dni sierpnia. By chociaż raz się udało. To co najważniejsze wypisane jest poniżej.

SIERPIEŃ

- codziennie publikować post z bilansem
- jeść 3 do 6 posiłków dziennie (3 większe lub 6 mniejszych)
- przerzucić się na rower (praca) to tylko 40 minut w jedną stronę
- regularnie ćwiczyć (cardio/bieganie/jazda na rowerze/narty/itp)


Od kilku miesięcy siebie obserwuję. I już wiem skąd u mnie ta ciągota do słodyczy. Wynika to z tego, że (głównie) przez pracę nie jem regularnie. A, że przerwa trwa tylko 15 minut to jedyne co przeważnie uda mi się zjeść to drożdżówka, która mi przysługuje jako tzw posiłek personalny i kilka łyków Inki z mlekiem 3,2% dla baristów. Ale, oczywiście coś mi strzeliło do głowy, że znów chcę to zmienić i nie iść na łatwiznę. Kilka dni temu dokonałam zakupu butów do biegania z Nike. Są naprawdę wygodne, a zarazem ładne. Dzięki nim chce mi się wychodzić biegać nawet po pracy, a nie tylko w dni wolne. Co więcej już z 1,5 miesiąca temu dokonałam zakupu roweru by jeździć nim do pracy zamiast tramwajem czy autobusem. Niestety jak na razie od dnia zakupu nie wsiadłam na niego ani razu, ponieważ ostatnio prześladuje mnie pech i czekam aż sobie pójdzie. 😂😂😂

wtorek, 8 sierpnia 2017

Jestem załamana

Hej.
Jest kilka spraw, które miałam zamiar poruszyć w kilku kolejnych postach, ale nie jest to dłużej możliwe. Pierwsza z nich - mój telefon "wybuchł". Piszę o tym, ponieważ miałam tam bardzo dużo zdjęć, które miałam/zamierzałam wstawić tu na bloga, a także informacji/notatek tyczących się mojego życia "pro ana". Co prawda kupiłam już nowy smartfone, ale i tak jest mi nie zwykle przykro, że tamten nie działa. Naprawa go kosztuje tyle co połowę jest wart a i tak nie ma pewności, że nie wybuchnie po raz kolejny. Ale i tak mam zamiar go naprawić i zrobić to jeszcze w tym miesiącu.
Druga sprawa - jednym z moich planów lub zamierzeń było to, aby pieniądze, które zaoszczędzę za lipiec wydam na *CTZO, ale w tym momencie nie stać mnie już na CTZO, dlatego że wydać muszę je na naprawę starego telefonu i również, dlatego że kupiłam nowy telefon.

*CTZO - Centrum Terapii Zaburzeń Odżywiania mieszczące się w Poznaniu

Trzecia sprawa - lipiec się już ponad tydzień temu skończył. A ja nawet nie wstawiłam, żadnego posta z wyjaśnieniem czy u mnie lepiej czy sytuacja stoi w miejscu. Nic. Zupełnie nic.
Czwarta i  ostatnia sprawa - pod koniec tego miesiąca będę gotowa opublikować post, który będzie odzwierciedlał moje problemy zdrowotne z ed. Będzie on o tzw efekcie "zjechało" i "przybrałam" oraz o bbls. Jest to forma dziennika (tabelka podzielona na dwie części, oznakowana datami i kiedy wystąpiło bbls).

niedziela, 30 lipca 2017

Żyję!

Witajcie ponownie moi drodzy! Zawaliłam po całości i tak lipiec się zawalił, ale zaczęłam go ratować. Nie było mnie tyle czasu tu, a to dlatego, że moja praca mnie po prostu przygniotła. Wyssała ze mnie wszystkie siły, Wychodzę na ogół o koło 10-11 rano a wracam o koło 21:30 - 22. I problem polega na tym, że przez ten czas jadłam wszystko co mi w ręce w padło, ponieważ w pracy średnio jestem 9,5 godziny dziennie. Ponadto nie ćwiczyłam, i nie łykałam żadnych tabletek (afrykańskie mango, magnez). Przez cały czas tego żałowałam. Od gdzieś już tygodnia codziennie myślałam o tym kiedy w końcu coś tu dodać, ale praca naprawdę ostatecznie mnie dobijała za każdym razem. Jutro jestem w pracy 13 godzin, a razem z dojazdem 15 godzin. Chyba umrę jutro. Serio. A najlepsze jest to, że jest już 1 w nocy a jutro (w sumie to już dziś) muszę wstać o 6 rano. Świetnie. 😪😴
Dobranoc! Wkrótce wrócę!!!