wtorek, 2 marca 2021

Trudne początki relacji damsko - męskich

Hej!

Kilka miesięcy temu poznałam pewnego chłopaka. Dobrze nam się rozmawia (od samego początku), lubimy podobne rzeczy, mamy podobne zainteresowania, ale... podczas jednej z rozmów wspomniał, że jego typem dziewczyny/kobiety są dziewczyny z typem figury curvy, thick. Nie żadne chude czy szczupłe. I tak się składa, że ja zaliczam się do tej pierwszej kategorii.
I rzecz, która nie daje mi spokoju to dlaczego właśnie te grubsze dziwczyny woli. Więc zapytałam go. Odpisał, że on sam jest bardzo szczupły i nie przepada za tym, dlatego woli przeciwieństwo do własnej sylwetki. 
I no niby wszytsko super, w końcu mogę czuć się dobrze z tym jaka obecnie jestem; jeśli chodzi o utratę wagi (to tak jak mi napisał) jeśli chcę schudnąć mam zrobić to dla siebie, dla zdrowia a nie dlatego, że on pewnego dnia stwierdzi, że woli chude laski. Tylko problem jest jeden. Od małego powtarzano mi, że w życiu akceptowane są tylko te dziewczyny, które są szczupłe bo tylko te mogą coś osiągnąć. Ten sposób myślenia wciąż im pozostał. Więc żyjąc w ten sposób przyzwyczaiłam się do tego i w pewnym senie przyjęłam to nie za opinię a za fakt. I nagle po 24 latach, ktoś próbuje mi uzmysłowić, że to była nieprawda. Bo przecież ludzie są różni, lubią różne rzeczy, ludzie się zmieniają zatem nie ma czegoś takiego jak szczupły = lepszy a z nadwagą, grubsza = gorsza. 
Wiele też zależy jak my sami się postrzegamy lecz niestety mimo wszystko to jaka presja jest na nas wywierana przez rodzinę, znajomych, spoleczeństwo odbija się na nas bardzo i później właśnie takie rzeczy wychodzą.
I teraz spójrzmy....Czy to nie wspaniałe, kocha mnie taką jaką jestem, zatem to nie dla niego powinnam/muszę się  zmienić/schudnąć. A ja, jako, że jestem przyzwyczajona myśleć inaczej doszukuję się prawdy, która za pewne nie istnieje. 

Mój tata powiedział, że jak mnie (H.) lubi taką jaką jestem, to albo mnie niewidział albo coś z nim jest nie tak. Bo ja jestem za gruba, żeby ktoś się mógł zakochać. 

Moja mama: Jeśli będę się dalej ubierać tak jak to robię to nigdy nikogo nie znajdę. (Ona nie akceptuje H.) Poza tym, nie powinnam świata obrzydzać wyglądając w taki sposób. 

Niby, żadne z tych wypowiedzi nie mają dla mnie znaczenia, ale jakoś zawsze taki smuteczek pozostaje.