wtorek, 22 czerwca 2021

Update: obiad u cioci, studia, powrót ED, lekarze i badania, ...

Nie było mnie tu sto lat - prawie miesiąc. Przez ten nawał roboty na studia i wciąż codzienne praktyki z niczym nie wyrabiam. Nawey nie planowałam tu się zjawiać przed lipcem, ale jak to plany. Rzeczywistość a plany w życiu to dwie różne rzeczy. Będąc tu dziś nie wiem kiedy ponownie się zjawię. Ciągle ostatnio coś się dzieje, ale nic ciekawego co by można było o tym opowiedzieć. 🤷‍♀️

Obiad u cioci
Moja ciocia w zeszłą niedzielę zaprosiła tatę i mnie do siebie na obiad. Jest to dość ważny obiad bo jest on organizowany z okazji cioci i wujka którejś tam rocznicy ślubu. Poczatkowo jak usłyszałam, to pierwsza myśl: Nie chcę iść bo będę musiała jeść, a ja przecież nie mogę tego samego co oni jedzą. Poza tym, na taką okoliczność chciałabym się ładnie ubrać dla siebie samej, ale z raji tego, że jestem gruba to nie mam żadnych ubrań elegantszych bo w nic się nie mieszczę a jak już się mieszczę to jest mi strasznie nie wygodnie i kończę na tym, że jedyne o czym myślę jest kiedy w końcu wrócę do domu i się ptzebiorę w dresy. No i te ciągłe komentarze i pytania. Np. A czemu ja tego nie jem? A jak nie jem tego, to co ja jem?! A czemu ja nie jem normalnych rzeczy?? A co do za dieta? A skoro mam dietę to czemu jeszcze nie schudłam?? A poco ja tyle jem? ... 🙄😬 Więc wszystko to bardzo mnie zniechęca, ale to jeszcze nie jest najważniejszy powód, o nim zaraz.

Studia
Ostanie kilka dni do końca czerwca a ja daleko do zdania tego roku. Kryzys studenta 3-ciego roku odczuwam wyjątkowo często w tym roku. Jak kolwiek nie zabrzmię z tym, ale będę w pełni szczera jak (według mnie) źle jest. Nawiążę tu od razu do sytuacji w domu, w rodzinie i tak trochę jak ogólnie leci. 
Otóż, w tym roku a raczej w tym miesiącu, aby móc przynajmniej mieć szansę skończyć studia muszę: zaliczyć z eseju historię powszechną; zdać angielski z całego roku z 2 egzaminów i 1-nego eseju; zdać warunek Socjotechnikę z eseju; napisać sprawozdanie z testów jakie przeprowadziłam na sobie w czasie ćwiczeń z treningu interpersonalnego; skończyć obecne praktyki, którę robie w radiu w dziale marketing (kończę 30 czerwca i jeszcze tego samego dnia muszę jechać do Poznania, żeby dokumenty złożyć w dziekanacie i oddać skiążkę do biblioteki). Do Poznania też nie mam najbliżej, więc tym gorzej. Co więcej, muszę koniecznie do 27 czerwca poprawić CAŁY LICENCJAT i dopisać jeszcze wszystkie zakończenia, coś tam po angielsku i coś tam jeszcze. 
No i właśnie, świadomość tego ile mam do roboty zniechęca mnie skutecznie do wychodzenia gdziekolwiek. Żadne odwiedziny u baci, cioci, spacery a nawet zrobienie codziennego cardio przechodzi jako plany na kiedyś tam jak będę już wolna bo póki co ani trochę nie jestem. Dlatego myślę, że jednak zostanę w domu zamiast "tracić około 5 godzin". To jednak bardzo dużo czasu by móc chociażby napisać sprawozdanie. 

Powrót ED
W tym miesiącu wielokrotnie już się zdarzyło, że wymiotowałam po posiłku bo poczułam się źle psychicznie, że coś zjadłam. Przykład: W czoraj kupiłam 3 lody bo było mi gorąco i byłam głodna. Na raz zjadłam wszystkie. Po czym stwierdziłam, że przecież w nich jest pełno cukru i nie mogę tego tego tak zostawić. Muszę się ich pozbyć. Więc zwymiotowałam. *Lody były z orzechami, więc jeszcze gardło mnie potem bolało. I ten ból zębów...😑 Dziś też wymiotowałam. Tym razem obiadem. W tym tygodniu nie mam na nic czasu, dlatego podkradłam tacie pizzę z zamrażarki i wciągnęłam 3/4 jej. Po czym ponownie stwierdziłam, że przecież to takie nie zdrowe w moim przypadku. Tak nie może być. I zwymiotowałam. Po czym pojawia się, przynajmniej u mnie uczucie takiego jakby podwójnego głodu. Bo już byłam głodna, dlatego zjadłam, ale po tym przychodzi ten drugi głód po oczyszceniu żołądka. Matko Bosko...tragedia jakaś. 

Dietetyk
Będąc na wizycie kolejnej (drugiej) u Pani dietetyk dowiedziałam się, do czego sama bym się nie przyznała bo nie patrzę na to w ten sposób, że nawróciło mi się ED bo wciąż mam "fear food", czyli boję się jedzenia. Samej czynności jedzenia, kalorii, sytuacji, że mogę zjeść za dużo dlatego wciąż jem za mało. Z reguły 1 czy 2 posiki na dzień. Stąd też poczucie mienia siły w nie jedzeniu. Typowe zachowanie dla kogoś z ED. Poza tym, mam stany lękowe i depresję. I już nie wyrabiam z niczym. A mam je codziennie. Stany lękowe wzięły mi się z problemów w domu. Wciąż codziennie mam poczucie strachu jak cokolwiek zrobię źle, że zostanę pobita albo ktoś będzie próbował mnie do czegoś zmuszać więc w obronie udziela mi się zachowanie ucieczki. 
Np. najbliższy mi obecnie przykład - muszę napisać licencjat a bardziej obecnie muszę nanieść na niego masę poprawek. Dlaczego? Dlatego, że pisałam każdy rozdział zawsze na ostatnią chwilę. Dlaczego? Dlatego, że mam poczucie strachu, że mi coś nie pójdzie, że nie wiem jak się za niego zabrać, że nie bedę wiedziała jak coś zrobić/napisać, że mój problem względem problemów innych studentów jest błachy i nikt nie będzie chciał mi pomóc bo z pewnością coś czego nie wiem/nie rozumiem jest oczywiste, ale ja i tak tego nie rozumiem. Bo łatwiej mi uciec bo ucieczka stanowiła dotychczas (w domu) dla mnie poczucie bezpieczeństwa, że uchroni mnie to przed kolejnym pobiciem, przed kolejnymi słowami (zawsze przekleństwami) ze strony mojej mamy w moją stronę, bo tylko w ten sposób jestem sama sobie w stanie zapewnić chociażby tymczasowego poczucia bezpieczeństwa. Bo przecież tym razem nie udało jej się mnie pobić, uderzyć przekładając na studia (licenjcat) bo jeszcze promotor nie doczepił się do czegoś o czym już pewnie rozmawialiśmy, ale ja dalej tego nie kumam albo, że promotor nie opierniczył mnie, że wciąż mu nie wysłałam czegoś na co czeka. 
I tak o to zataczam błędne koło. Koło ucieczki. Mówiąc inaczej, im dalej w las tym gorzej, ale dla mnie to wygląda ciut inaczej bo im dalej w las tym ciemniej, tym łatwiej jest się schować z nadzieją, że mnie nikt nie zauważy. 

Gastrolog
Dostałam skierowanie na badanie tomograficzne i dalej sie na nie nie zgłosiłam bo ja już nie mam na nic czasu a co dopiero, żeby gdzieś jeszcze jeździć i coś robić dodatkowego. Więc, chyba poczekam na lepszy czas z tym badaniem, ale z drugiej strony takie skierowanie ma swój okrełśony czas ważności. Wieć może zgłoszę się na dowolny termin np. w sierpniu, żeby nie było, że przedawniło mi się skierowanie. 🤷‍♀️

Psychiatra
Termin mi wyzanaczyli na 20 lipca tego roku. I niby fajnie, ale jednak nie do końca. Bo jeśli jednak ze wszytskim zdążę do końca czerwca na studia to obronę mam między 18 a 22 lipca, więc nie ma opcji bym cokolwiek planowała na ten czas. Dlatego bym musiała z tej wizyty zrezygnować. Wizyta jest na NFZ. Stąd ani terminu nie ma jak sobie dobrać do własnego życia ani nawet godziny. Ale z drugiej strony może jest to jakiś znak, że do lekarza do którego mnie zapisano jest on tak samo nie trafiony jak poprzedni i za wczasu warto zrezygnować, zapisać się w tym samym szpitalu do innego i czekać na swoją kolej. 🤷‍♀️

Badania
Przez to, że nie trzymam diety i w zasadzie jem za mało pogorszył mi się wynik insuliny, prawie dwukrotnie sie zwiększył. Ponadto, przytyłam. Mało, ale jednak, przytyłam. W zamian glukoza mi spadła. W zeszłym roku na pierwszych badaniach pod kątem IO wyszło mi 99 z glukozy, obecnie (na ostatnich badaniach) wyszło mi 82. 😃 Chociaż tyle, ale jak to się stało, to serio nie mam pojęcia. 

Ruch/sport
Jak tylko w ostatnim czasie miałam możliwość chodziłam na spacery z tatą. Na długie spacery. Na kilka z nich wybrałam się sama. Było cudownie, ale niestety z racji ścisku wszystkich pilnych studnckich spraw na raz kompletnie nie mam czasu na żaden sport. Żadne cardio nawet w domu nie wchodzi w rachubę. Zupełnie nic. Źle mi z tym, bo wiem, że już mam problemy z jedzeniem, a teraz jeszcze na dobę średnio śpię 2 - 4 godziny + stres, no i kaplica. Planów jak to wypracować na chwilę obecną nie mam żadnych. Mam ważniejsze rzeczy do zrobienia, wiadomo, studia. 
Do spacerów z pewnością wrócę jeszcze tego lata, ale nie w czewrcu. W niedzielę byłam z tatą na świetnym spacerze, z resztą w sobote też i na jakiś czas pozostaną one dla mnie jako wspomnienie i cząstka motywacji by zebrać się możliwie w sobie by do nich wrócić. 

Ciężki czas w 5-tej klasie liceum a teraz
Robiąc 5 rok w liceum (zdałam szkołę w termienie jak cała moja klasa a mimo to siedziałam rok dłużej) 😉 przygotowywałam się do matury. W tamtym czasie również pracowałam. Początkowo w cukierni z reguły 4 dni w tygodniu po 12 godzin dziennie + szkoła (lekcje w liceum) + nauka w domu do matury a w pozostałe dni z reguły po 7 - 10 godzin dziennie + nauka w domu do matury i dawałam radę. Później, po kilku miesiącach podłapałam nową pracę bo z poprzedniej musiałam odejść. Rozpoczęłam pracę w barze/restauracji, ale bardziej barze. Praca codzinnie przeważnie po 16 godzin na dobę + szkoła (lekcje w liceum) + nauka w domu do matury i też dawałam jakoś radę. A obecnie... Praktyki po 6 - 7 godzin dziennie. Codziennie na 9 rano do radia, koniec o 15/16 czasem uda się wcześniej wyjść, w domu godzinę później i nic mi nie idzie. Myślę, że duży wpływ mają na to stany lękowe i depresja, które pewnie przez lata po prostu sie pogłębiły. Ale tego nie wiem. Tak mi się wydaje, że tak może być. 
Nie wiem co z tym zrobić. 😟😓