wtorek, 25 maja 2021

Update: ciężki tydzień, czerwiec, praktyki (studia)

Ostatnim razem znów podjęłam kolejny krok ku naprawie zdrowia. Zapisałam się do psychiatry, na NFZ, w moim mieście. Data kiedy mam iść to 20 lipca 2021 r. po południu. Jeśli będę wtedy pracować to mam ogromną nadzieję, że uda mi się zdąrzyć lub wziąć wolne tego dnia. Póki co tylko tyle ze "zdrowotnych" rzeczy.
Ten tydzień jest naprawdę ciężki. Na studiach wciąż nadrabiam zaległości. Od przyszłego tygodnia zaczynam praktyki w radiu (chyba w dziale marketingowym), więc stres. Bardzo się cieszę na same praktyki, poza tym, że po prostu muszę je wyrobić to zwyczajnie cieszę się na "popracowanie" w dziale marketingowym. Wciąż szukam swojej przyszłej ścieżki zawodowej. Lubię marketing, ale nie mam pojęcia czym chciałabym później się zajmować w tej branży. Myślę, że mnóstwo osób idących na studia wybiera po prostu to co ich interesuje bądź sprawia przyjemność/nie większej trudności uczenia a dopiero później lub jeszcze w trakcie studiów znajdują to z czym chcieliby połączyć swoje zawodowe plany. 
Mój licencjat leży i płacze a ja wraz z nim. Nic mi nie idzie. Jaki powstał taki póki co się ostał. Muszę jeszcze w nim zrobić wiele poprawek i duuuużo dopisać.
Jutro jadę na miasto by pozałatwiać to czym pewnie nie będę mogła zająć się przez najbliższe kilka miesięcy a przynajmniej w czerwcu. 

wtorek, 18 maja 2021

Robię coś dla siebie

 Znów mnie nie było "chwilę", przynajmniej krócej niż ostatnio 😅. Ostatnio względnie nic się nie dzieje. Ważyłam się kilka dni temu i waga pokazała 93,5 kg na czczo. Więc te 1,5 kg to żaden dla mnie postęp, gdyż wielokrotnie przez lata słyszałam, że to najprawdopodobniej tylko spadek wody, więc niestety nie mam się czym pochwalić, ale...! Postanowiłam zrobić dla siebie więcej niż dotychczas. Nie był to żaden szczególny dzień kiedy to postanowiłam. Z dnia na dzień podjęłam taką decyzję. Nie idzie mi jakoś rewelacyjnie, ale czuję, że małymi w moim przypadku krokami jestem w stanie zrobić wiele. Aktualnie skupiam się w pełni na studiach i zdrowiu. W planach na najbliższy czas mam: jutro (18 maja) dietetyk - mam nadzieję otrzymać nową dietę i generalnie porozmawiać o planie naprawczym; następnie jak najszybciej jak tylko się da znaleźć parktyki, które muszę wyrobić do końca czerwca; do połowy czerwca mam również nadzieję odwiedzić Poznań (biblioteka); zapisać się na kurs z angielskiego. A z dalszych planów to znaleźć pracę po skończeniu praktyk i po obronie już a wcześniej jeszcze zdać/zaliczyć warunek z 2 roku (Socjotechnikę); schudnąć 😂😜; więcej ćwiczyć w domu choć długie spacery zawsze mile widziane; zaopatrzyć się w więcej odzieży, gdyż stale udczuwam jej duże niedobory i sen...sen też można by polepszyć. Z ostatnich wydarzeń, z ostatnich kilku dni - wczoraj w czasie spaceru z tatą znalazłam kotka (dziewczynkę jak się później okazało), która komuś musiała uciec, jej zachowanie na to wskazywało. Zawieźliśmy ją do schroniska, ale ciężko mi było się z nią rozstać. Była taka mięciutka i tylko do miziania. Sam spacer był cudowny. Okazało się, że w centrum miasta mam piękną zieleń. *Zdjęcia wrzuciłam na Instagram wczoraj. I to co lubię najbardziej to strumyczki, stawy i wszystko co z wodą związane. Tak, strumyczek znalazłam w środku miasta. 24 lata życia i nie wiedziałam, że tam tak ładnie. 

Dziś miałam na wizycie u gastrologa. Po częsci badań wyszło, że mam zapalenie błony śluzowej żołądka i dostałam na to tabletki, które muszę brać przez miesiąc a poóźniej kolejna wizyta. W między czasie muszę pójść jeszcze na badanie tomograficzne by wykluczyć ewentualne choroby i inne tego typu przypadłości. 

strumyczek

wtorek, 4 maja 2021

Wróciłam

 Wracam (choć nie wiem na jak długo). To znaczy kiedy znów zniknę a następnie kiedy ponownie wrócę. 😄 Nie było mnie tu 2 miesiące. Zupełnie tego nie planowałam. Po prostu, od pewnego czasu chciałabym prowadzić bloga w taki sposób, aby było tu jak najwięcej praktycznych treści, co nieznaczy, że nie chciałabym tu od czasu do czasu pisać co się dzieje u mnie na co dzień. Przez to, że juz długi czas nie publikuję tu takich treści to zupełnie wypadłam z wprawy i zawsze wychodzi masło maśłane co tym bardziej zniechęca mnie do pisania tego typu wpisów. 

Przez przeszło 2 miesiące nic szczególnego się u mnie nie wydarzyło. Miałam jedynie robioną gastroskopię a w tym tygodniu lub następnym wybieram się po odbiór reszty wyników oraz na kolejną wizytę do gastrloga w celu omówienia wyników. Miałam pobierane 2 wycinki, dlatego ponownie muszę jechać po wyniki. Moja dieta od dietetyka za pierwszym razem jakoś do końca mi nie podeszła i ostatecznie po 4 miesiącach prób przekonania się do niej, ostatecznie się poddałam. Dlatego również mam plan niebawem ponownie wybrać się do tej samej Pani by obgadać sytuację i ustalić nowy plan działania. 

Przez to, że nie za bardzo trzymałam jaką kolwiek dietę przez ostatnie kilka miesięcy (po tym jak już poddałam się dostosowywania się do diety) przytyłam 2 kg i jest mi z tym niezmiernie źle. A na domiar złego, co mi się nigdy w życiu jeszcze nie przytrafiło 2 dni temu pojawił mi się okres i nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że pojawił się o 2 - 3 tygodnie za wcześnie. Póki co jest boleśnie, ale liczę na to, że jeszcze tylko kilka dni i wrócę do ćwiczeń. Od kilku dni ćwiczę z Chloe Ting. Robię 2 programy na raz, z tym, że omijam wszystkie ćwicznia HIIT bo po nich (tak wytłumaczyła mi Pani dietetyk) podwyższa mi się glukoza a ja mam ją obniżać a nie podwyższać. Ponadto, każde ćwiczenia w danym dniu robię w przedziale czasowym od 20 do 50 minut. Nie więcej, dlatego, że w tedy czuję duże zmęczenie a nie powinnam bo takie duże zmęczenie również wpływa na podwyższanie się glukozy. 

Jak tylko mam czas to wyciągam tatę na spacer. Nie mam nikogo innego kogo mogłabym zabrać na spacer więc dla mnie to jedyna szansa się przejść gdzieś dalej i w miejsca gdzie bałabym się pójść sama. Mam to ogromne szczęście, że mieszkam w pięknej okolicy. Wokół mnie mnóstwo lasów, pól, łąk, wzgórz (górek), rzeka, strumyki. Nic tylko chodzić, tylko właśnie, że nie do końca mam z kim :-(

Poza tym będąc obecnie na 3 roku (licencjat) piszę pracę licencjacką, która idzie mi strasznie. Zupełnie nie mogę się za nią zabrać. Zawsze jak za coś muszę się zabrać to ma  od razu to samo poczucie strachu jak w tedy kiedy byłąm bita w domu, głównie przez mamę. Zawsze mam wrażenie, że treaz też to się wydarzy, dlatego uciekam od robienia rzezcy, którę muszę zrobić. Wiem, że dziwne, ale naprawdę wciąż mam w sobie takie duże poczucie lęku, że po prostu ten lęk mnie powstrzymuje i nie chce odpuścić. 

Moja głowa wciąż choruje. To znaczy, zauważyłam, że nasiliły się u mnie te same uczucia/poczucie jak kilkanaście lat temu kiedy miałam depresję. Nigdy jej nie leczyłam. Raz, że do końca mnie nie stać a dwa, że jak na razie nie udało mi się znaleźć żadnego psychiatry na NFZ. A ostatni psychiatra to była wielka pomyłka i zupełnie nie to. Dlatego zabieram się za dalsze poszukiwania nowego psychiatry w moim mieście. Szukam kogoś stacjonarnie. Mam wrażenie, że w taki sposób łatwiej mi będzie się otworzyć z wieloma tematami i opowiedzieć o wielu rzeczach. 

Na zakończenie, ten miesiąc będzie dość ciężki. Mam duuuużo roboty. Studia zaoczne w cale nie polegają na nic nie robieniu i pracy (w znaczeniu nie koniecznie pracowania a pracy jako nauki) też jest całkiem całkiem sporo.