środa, 26 lutego 2020

Dziś wstałam o 11 rano. Nie wiem co mnie tak męczy ostatnio, ale ciągle czuję zmęczenie i oczywiście stres przed sobotnim egzaminem z warunku z komunikacji społecznej. Jak mi nie pójdzie to pozostaje mi jeszcze 21 marca, ale to ostateczność.
Poza tym wybrałam się również na małe zakupy do Lidla, dzięki czemu zapełniłam trochę lodówkę nowościami.
Nie uczyłam się dziś jakoś bardzo dużo, ale i tak więcej niż wczoraj - więc to chociaż jakiś postęp 😅.
Jutro nowy dzień, nowy start!
Bilans:
- owsianka: płatki owsiane bezglutenowe, jogurt naturalny sojowy, 
truskawki, banan, wiórki kokosowe, nasiona konopi 
+ herbata zielona (325)
- kawa INKA czekoladowa z mlekiem sojowym czekoladowym (140)
- x pączków (??)
- zupa pomidorowa + 2x kromki chleba bezglutenowego,
ser pleśniowy + herbata zielona (45 + 249)

+ 3x Witamina D
+ 1x Tran z rekina
+ 1x Biotebal 

= 759 kcal + x pączków (???)


wtorek, 25 lutego 2020

Dzisiejszy plan nie poszedł tak jak miał pójść. Wstałam za późno, za mało się uczyłam. Zrobiłam 25 minutowe cardio w domu. Na więcej nie miałam już siły. Ćwiczenia to te same, które zawsze robię jak nie robię żadnych z youtube'a. To jest dziwne, ale nieważne ile zjem i co zjem to i tak nie czerpię energii z pożywienia i ciągle czuję się bez energii i bez sił na zrobienie czegokolwiek.

Bilans:
- 2x kromki chleba ciemnego bezglutenowego, MR, 
2x plastry sera gouda bez laktozy, 2x plastry szynki z tofu, 
kiełki rzodkiewki, 4x plasterki ogórka konserwowego 
+ herbata zielona (474)
- ryż gotowany, mus jabłkowy, cukier waniliowy, cynamon, 
bułka tarta bezglutenowa na MR, nasiona konopi 
+ mleko sojowe ryżowe (467 + 70)
- 3x kromki chleba ciemnego bezglutenowego, MR, 
3x plastry sera gouda bez laktozy, majonez wegański,  
kiełki rzodkiewki + herbata zielona (752)
- kawa INKA czekoladowa z mlekiem sojowym czekoladowym (137)
- smoothie: banan, szpinak świeży, mango, collagen, mleko sojowe ryżowe (256)

+ 3x Witamina D
+ 1x Biotebal
+ 1x Tran z rekina

+ cardio w domu 30 minut

= 2156 kcal



poniedziałek, 24 lutego 2020

2 dniowe co 2 tygodniowe głodówki = studia + Co u mnie :-)

Hej!
Dziś odsypiałam ostatnie 2 dni zjazdu. To jest takie śmieszne, nieco mylące uczucie bo niby nic nie robię przez te 2 dni jak jadę do Poznania a jednak mnie to bardzo męczy 😅. Więc założyłam sobie, że dziś za wiele robić nie będę. Nawet cardio nie zrobię bo zawsze jak jeżdżę do Poznania to robię sobie na ten czas 2 dniową głodówkę lub po prostu jak tylko mogę ograniczam jedzenie. Płyny też ograniczam lub wykluczam. Nie jest to zdrowe, ale dzięki temu mogę zminimalizować puchnięcie (choć też nie do końca) oraz zmniejszyć zagrożenie na BBLS.
Poza snem, zjadłam dziś bardzo nie wiele i właśnie zabieram się za naukę do egzaminu, który mam w przyszłą sobotę, jest to warunek więc naprawdę muszę dobrze się przygotować by go zdać. Materiału jest sporo stąd w planach, ale jak na razie tylko w planach jest, aby od jutra do piątku codziennie wstawać możliwie jak najwcześniej i od razu dzień rozpoczynać nauką. Też na te 4 dni chciałabym codziennie robić cardio i wstawiać przy tym od razu bilans + ćwiczenia z każdego dnia, ale to póki co to tylko plany. Czas pokaże.
Poza tym dziś wróciłam do Biotebalu, ponieważ znów zaczęły mi wypadać włosy oraz zaczynam od dziś na najprawdopodobniej miesiąc brać tran z rekina. Tran bo stwierdziłam, że skoro nie jem ryb w ogóle to może warto by było zacząć go brać.


środa, 19 lutego 2020

Dom, mama, jedzenie

Za każdym razem jak jestem u rodziców to wspominam o tym co zjadłam. Może trochę to dziwne, ale robię to ponieważ bardzo cieszy mnie fakt, że mogę już jeść więcej i dobrze się czuć po posiłku. To dla mnie już jakiś postęp. Smutne jest jednak to, że prawie za każdym razem słyszę od matki, że taki tłuścioch/grubas jak ja nie powinien nic jeść no niby po co mi jedzenie. Dziś np. usłyszałam, "że po co o tym ciągle mówię?! Kogo to obchodzi?! Bo dla mnie mnie liczy się tylko to co zjem nowego/innego następnego dnia." A ja uważam, że jedzenie jest zupełnie normalną częścią życia każdego człowieka i nie ma czego się wstydzić. Szczególnie, że od małego mam zły związek z jedzeniem między innymi dlatego, że w ed dokładnie w proanę wpadłam w wieku 14 lat. A przecież mogłabym być zdrowa?!! Co prawda ed wzięło się w 90% z problemów z domu, ale mimo wszystko w jedzeniu niby nie ma nic niezwykłego, ale z drugiej strony jak przez tyle lat żyjesz z ed i w końcu (bez pomocy lekarzy) mi samej udaje się bez problemu codziennie jeść ponad 1800 kcal a czasem i nawet więcej niż 2000 kcal to dla mnie jest to pewnego typu osiągnięcie na drodze ku wyzdrowieniu. I zarazem jest to bardzo ważny/znaczący krok na przód. Czy jak już słyszą kolejny raz jak mówię o jedzeniu to nie mogą po prostu tego przemilczeć albo wysłuchać i zapomnieć o tym. Czy oni a szczególnie ona zawsze musi powiedzieć coś przykrego. Moja matka od zawsze dużo klnie. Ale czy naprawdę musi być aż tak chamska?? Nie wiem czy bardziej bolały mnie tego typu komentarze jak wkraczałam w ed czy teraz kiedy jestem w czasie recovery czyli na drodze ku wyjściu z zaburzeń odżywiania. 😞 To zawsze jest bolesne.
Co prawda rozumiem, że nie wyglądam na osobę co to by potrzebowała jeść dużo, ponieważ mam nadwagę co widać po wymiarach np. tych ze stycznia. Z tym, że moja nadwaga nie wynika z tego, że jem za dużo tylko dlatego, że coś (nie wiem co) stało się z moim organizmem w 2015 r. i od tamtego czasu puchnę ciągle (pomijając tu alergię pokarmowe), mój organizm nie działa jak u osoby zdrowej w moim wieku.
Co również jest bardzo przykre to to, że moja rodzina (szczególnie ze strony taty) uważa, że jak ktoś ma zaburzenia odżywiana to albo ma anoreksję (czyli jest bardzo (aż za) chudy) albo ma bulimię, czyli ich zdaniem taką anoreksję tylko inaczej, co to inaczej się nazywa, ale działa jak anoreksja. Na prawdę nienawidzę tego bo jest to takie głupie i pojąć nie mogę jak ludzie mogą tak myśleć. Co również jest przykre.

poniedziałek, 17 lutego 2020

PSYCHIATRA

Byłam dziś u psychiatry. Poszłam po to, aby otrzymać pomoc w sprawie zaburzeń odżywiania. Plan był taki, aby o problemach w domu tylko wspomnieć jak padnie pytanie skąd wzięło się ED. Jednak Pani doktor od początku była nastawiona, żeby zadać mi kilka pytań i po problemie. Masówka. Poszłam na NFZ, żeby po prostu zaoszczędzić pieniądze choć można było również pójść prywatnie. Jedna taka wizyta wówczas kosztowałaby 150 zł.
Wracając do tematu, dostałam skierowanie do szpitala na oddział psychiatryczny dzienny, ale szczerze czuję, że to zdecydowanie nie jest to czego potrzebuję. Nie chcę iść do szpitala. Co więcej ważne jest to, że jakbym trafiła do takiego szpitala to musiałabym tam chodzić przez około 3 miesiące.
Ponadto dostałam receptę na lek Fluoksetyna Anpharm 10 mg. To jest lek na depresję, ale Pani doktor również wspomniała, że ma on na celu hamowanie apetytu - czyli masz mniej jeść. Ale problem w tym, że ja ciąż mam problemy, żeby dociągnąć do 2500 kcal. Kilka razy mi się uda, ale nie codziennie. Czytałam o tym leku i szczerze powiedziawszy nie wiem czy go kupić czy nie. Poza tym, Pani doktor również powiedziała, że mam się zgłosić za miesiąc, ale ja się tam już nie wybieram, a jeśli chodzi o tego typu leki co to oddziałują na układ nerwowy to ja ich nie chcę tak brać na własną rękę. Boję się i uważam, że byłoby to nieodpowiedzialne. Czy brać czy nie i w jakiej ilości. Jak coś receptę mam, ale nie wiem co dalej.

piątek, 7 lutego 2020

Nina

Odkąd mam konto na platformie Instagram czuję, że idę do przodu z moim "recovery", ponieważ między innymi dzięki Ninie uczę się bardzo dużo o tym jak działa organizm. A szczególnie ważne są tu dla mnie poruszane tematy zaburzeń odżywiania.
Nina to 23 letnia dziewczyna mieszkająca w Australii. Zarówno jej Stories jak i posty są piękne a codzienne tematy omawiane w relacjach są bardzo interesujące. Serdecznie polecam każdemu ją choć raz odwiedzić na Instagramie :-) Dzięki niej można zyskać cenną a zarazem praktyczną wiedzę przydatną na co dzień.
Poza tym Nina również udziela konsultacji dietetycznych internetowo, *a jeśli macie jakiekolwiek pytania to piszcie w wiadomości prywatnej na Instagramie ;-)
To nie wszystko Nina również wydała kilka e-book'ów.

Strona internetowa: https://www.naturally-nina.com/

fot. Instagram

czwartek, 6 lutego 2020

Bilans:
- 2x kromki białego chleba bezglutenowego, MR, a'la nutella made by me + woda mineralna (318)
- zupa pomidorowa + kuskus, 6x małych falafelli, brokuł gotowany, 
sos musztardowo-miodowy + woda mineralna (60 + 573)
- banan (120)
- 2x kiwi (90)

+ Biotebal - tabletka

= 1161 kcal

Poza kiepskim bilansem w weekend czekają mnie 2 egzaminy. 
Jeden z Prasoznawstwa a drugi z logiki (matma w zdaniach). 
Muszę więcej jeść by mieć siły się uczyć.
Oraz muszę się więcej uczyć.
Jutro, piątek ostatnia szansa się nauczyć na chociaż 1 egzamin.

sobota, 1 lutego 2020

Ignorancja i nietolerancja

Moja rodzina - co prawda nie tylko oni, ale głównie oni - od czasu kiedy przytyłam (bardzo), czyli około od 2017 roku za każdym jak tylko nadarzy się okazja próbują za wszelką cenę wytknąć mi, że jestem gruba bo...
Po ostatnich testach alergologicznych jedna z moich zagadek, dlaczego nieustannie puchnę i dlaczego czuję się tak jak się czuję została po części rozwiązana. Co bardzo mnie cieszy. Idę do przodu :-)
Zatem ze względu na to, że już wiem co powoduje to, że z moim ciałem dzieje się to, że np. puchnę momentalnie postanowiłam sobie, że możliwie ograniczę spożycie glutenu. Co moja rodzina oczywiście uznała za kolejny mój wymysł. Jak dla mnie to totalny brak szacunku względem drugiego człowieka.
Co więcej ostatnio ostatnio usłyszałam tekst: "Naprawdę jesteś uczulona na gluten i na laktozę?? Mojemu dziecku to stwierdzono jak było małe. Dopiero teraz się o tym dowiedziałaś?!! To dziwne. Pfff!"" - serio??!! Ale naprawdę nikt nie pomyśli, że nie urodziłam się z tymi alergiami, JA JE NABYŁAM. W zamian urodziłam się z problemami w domu (szczególnie z problemami z mamą). I to te problemy spowodowały, że wpadłam w zaburzenia odżywiania a one pociągnęły za sobą resztę problemów w tym między innymi alergie pokarmowe!
I co śmieszne wiele osób (teoretycznie) wie z grubsza, że mam ed, ale jakoś nikt nie jest w stanie nie tylko przyjąć tej wiadomości, ale również tej informacji przetworzyć i zaakceptować fakt, że nie jestem tą samą osobą co w 2010 r.

Już od 13 lat nie jestem zdrowa. - Z aną, pro aną związana jestem od 2012 r. - Z drugiej strony czy kiedykolwiek byłam zdrowa skoro jak byłam mała (3-6 lat) mama bardzo często nie gotowała w domu bo uważała, że jestem grubym dzieckiem i nie muszę jeść. Więc cały dzień chodziłam głodna i czasem jak tata zauważył, że znów nic nie jadłam zabierał mnie do McDonald'a albo kupował mi ciastka - po dzień dzisiejszy jedynym posiłkiem od taty są ciastka a mama wciąż nie chętnie zagląda do kuchni by coś ugotować/coś zrobić tacie na obiad.