piątek, 13 listopada 2020

Dietetyk (part 3) i trochę o zaburzeniach odżywiania

Dietetyk
W czwartek w ubiegłym tygodniu byłam ponownie u dietetyka. Jednakże tym razem wybrałam się do kogoś innego. Udało mi się znaleźć w moim mieście kogoś kto jednocześnie zajmuje się zaburzeniami odżywiania jak i insulinoopornością. Wczoraj otzrymałam jadłospis na 2 tygodnie, który po 2 tygodniach musze powtórzyć. Jeśli coś bardzo mi zasmakuje mogę powtórzyć cały dzień, ale nie moge powtórzyć tylko jednego posiłku z dnia "x" a drugiego posiłku z dnia "y". Po prostu nie mogę mieszać posiłków z różnych dni, ponieważ na każdy dzień wyliczone mam ile czego przyjmuję (IG, ŁG, kcal, itp.)

Kolejną wizytę kontrolną mam zaplanową za miesiąc od momentu rozpoczęcia diety. Dietę chciałabym wprowadzić jak skończę jeść wszystkie obecne produkty, których nie zawiera jadłospis diety, czyli np. jogurty wegańskie.

Mój jadłospis (dieta) nie zawiera mięsa (+ ryb), laktozy, glutenu, kofeiny i jest dostosowany dla osoby z insulinoopornością. Na każdy dzień przypadają 4 posiłki. 

Pani dietetyk na początku powiedziała, że dawanie mi diety to nie jest dobre rozwiązanie bo to tylko napędza moje zaburzenia odżywiania. Bo mnie to zawsze w jakiś sposób ogranicza, ale mi zależało na otrzymaniu jadłospisu bo bez niego czuję, że nad niczym nie mam kontroli. Poza tym nie umiem przy każdym posiłku wyliczyć ładunku glikemicznego, a to jest niezbędne przy IO. 

Zaburzenia odżywiania
Ze względu na smak i strukturę ponownie nie jem mięsa w tym ryb. Jajka też omijam. Przestały mi smakować. Choć czasem jedno czy dwa wpadną, ze względu na moje liczne niedobory jestem w stanie się przemóc i zjeść. Z mięsem nie idzie mi tak łatwo. 

Zauważyłam u siebie bardzo niezdrowy, czysto zaburzeniowo-odżywieniowy nawyk. Przyglądam się od kilku tygodni i wciąż jest on taki sam. Otóż przestałam lubić jeść. A co za tym idzie, codziennie jak tylko się da, omijam posiłki. Mam poczucie, że wolę czuć głód. Przez takie zachowanie znacząco gorzej działa mi już i tak zepsuta insulina. Więc wcale mi się przez to nie polepsza. Jeśli jem to tylko dlatego, że głód utrudnia mi życie lub dlatego, że ktoś mnie namówi na zjedzenie czegoś, ale to już raczej żadkość. 
Dzięki Bogu nie wymiotuję ani nie stosuję żadnych wspomagaczy do "oczyszczenia" organizmu, ale i tak... :-(

środa, 4 listopada 2020

Update: ginekolog, dietetyk i inni lekarze

Ginekolog
U ginekologa ostatecznie nie byłam bo się spóźniłam. Jak dobrze pójdzie to pójdę pod koniec listopada. 

Dietetyk
Do dietetyka idę jutro po południu. Kompletnie innego niż dotychczas. Wydam w związku z tym fortunę, ale przezcież robię to dla zdrowia. Więc z jednej strony jest mi źle a zdrugiej dobrze bo wiem po co tam idę. Jutrzejsza wizyta kosztować mnie będzie około 300 zł za 1 godzinę. 

Gastrolog
Do gastrologa mam plan wybrać się mam nadzieję w tym miesiącu bo BBLS nie pojawia się tylko sytuacjach stresujących, np. problemy w domu. 
Chciałabym po prostu pójść jeszcze do kogoś i przekonać się w ten sposób czy coś innego mogę usłyszeć.

Endokrynolog
Chciałabym móc skontaktować się jeszcze przed lockdawn'em, ale nie wiem czy to będzie możliwe bo najpierw muszę iść na badanie krwii (insulina, żelazo, glukoza). 

niedziela, 1 listopada 2020

Waga, ginekolog, bilans

 Tak jak pisałam miesiąc temu, dziś się zważyłam, by zobaczyć ile ubyło po miesiącu. No i proszę państwa - klęska. Ważyłam 91,7 kg a na dzień dzisiejszy ważę 92,8 kg. Czyli będąc drobiazgowym przytyłam 1,1 kg. Jestem w dalszym ciągu na tych koktajlach i mam smutne wrażenie, że one już przestały działać na mnie. I to skłania mnie do pójścia do dietetyka. Tylko nie wiem czy do tego samego czy może innego. A o pani dietetyk, o której pisałam niestety nie da się pójść bo od początku pandemii nie pracuje. Miała wrócić do pracy, ale jednak nie wróciła. 

W nadchodzący wtorek idę do ginekologa ponownie, aby dowiedzieć się czy mam czy nie, PCOS (zespół policystycznych jajników). Póki co dotychczasowe badania u ginekologa wykluczyły (tylko) raka. 

Z dzisiejszego bilansu nie jestem kompletnie zadowolona. Większej tragedii nie było, ale mimo wszystko...

Bilans:
- koktajl odżywczy na mleku sojowym niesłodzonym 300 ml
- mleko ryżowo - waniliowe bez cukru 360 ml😑
- kawałek sernika agarowego u babci
- banan
- herbatka śliwkowa 200 ml
- sałatka z tofu
- koktajl proteinowy na wodzie 300 ml
- owsianka: jogurt sojowy naturalny, musli bezglutenu, banan, 
syrop z agawy, nasiona konopi

+ cardio 35 minut

= 😒