czwartek, 14 lipca 2022

Smutek

Dziś mam jakiś taki trudny dzień. Od rana czuję się przygnębiona, a zarazem smutna. Myślę, że może to wynikać z faktu, że bardzo stresują mnie studia tegoroczne, na które aplikuję oraz to, że znó przestałam jeść normalnie. Dziś zjadłąm tylko 2x gofry z a'la nutellą bez dodatku cukru, koktajl zielony (sok pomarańczowy, 2x banany, szpinak świeży) i pół średniej wielkości arbuza + woda mineralna i herbata miętowa rano. Od początku lipca miałąm przejść na dietę koktajlową, ale nie dało rady bo walczyłam wówczas z zatruciem pokarmowym przez kilka dni. Później musiałam wróćić do normalnego jedzenia, żeby żołądek znów nie zwariował. i dopiero po pierwszym tygodniu byłam gotowa zacząć tę dietę, i zaczęłma ją, ale znów coś gdzieś mi wypadło. I koniec końców byłam przez kilka dni częściowo na koktajlach a częsciowo na niezdrowym, ale i też normalnym jedzeniu. Więc przestałam pić koktajle bo nie tak to miało wyglądać. I tak się tułam z myślą, że czas zacząć te koktajle pić codziennie, ale jakoś zacząć nie mogę bo ciągle coś. Nie uważam by jeden czy nawet dwa dni normalnego jedzenia podczas diety koktajlowej mogły jakoś bardzo negatywnie wpłynąć na cały przebieg odchudzania w tym procesie. Lecz mimo to wciąz się waham. I ani w jedną, ani w drugą :\

Przez słaby nastrój nie zrobiłam cardio i nie poszłam na wieczorny spacer. Po prostu czuję, że lepiej jak zostanę dziś w domu. Dzięki czemu mam nadzieję, że uda mi się póść szybciej spać, żeby trochę zająć myśli zaraz będę oglądać jeden z filmów, któy mam zapisany na liście z filmów i seriali do obejrzenia. 

środa, 29 czerwca 2022

Ostatni dzień jedzenia (nie głódówka)

Wczoraj i dziś dziwnie źle się czułam. Ani razu nie zjadłam niczego ciężko strawnego, ani nowego, aby mój żołądek miał powód do buntu. Choć i tak, cały dzień czułam się, jakbym połknęła balona. Do tego obrzęk na twarzy i reszcie ciała. W pracy 2x bułki (kanapki), owoce i coś mlecznego typu jogurt do picia czy do jedzenia + woda. I dziś, dzień miał się tak samo. Natmiast ilość produktów mlecznych była większa. I to jest właśnie to! Moja alergia na laktoze wróciła, a bynajmniej obudziła się z głębokiego snu. Już tyle miesięcy całkiem dobrze żyło mi się spożywając produkty mleczne między innymi jogurty czy sery. Wszakże, wciąż były produkty, z którymi mój organizm nie dawał sobie rady, jak np. mleko czy serek mascarpone. Dotychczas zamieniki dawały radę, ale to już historia. Teraz i one na nie wiele się zdają. Opierając swoje życie o soje czy produkty roslinne nic mi się nie dzieje. Żadnych bóli. Nic. 

30 czerwca to ostatni dzień "jedzenia". Od 1 lipca przez minimum miesiąc mam zamiar spożywać  koktajle herbalife, te same co kilka lat temu, dzięki którym dużo udało mi się schudnąć. Tym razem mam wiele obaw, np. że już mogą nie zadziałać ma mnie tak dobrze jak poprzednio. Poza tym, pijąc je jedynie i siegając po same owoce i warzywa, odczuwałam ciągły głód, który także mnie martwi. Czy dam radę wytrwać i przetrwać? 

Na jutro do pracy przewiduję jedynie kupić kanapki w Cukierni Staropolsce, bo na długo udaje mi się nimi najeść oraz sok owocowy. Do tego w pracy wpadnie we mnie dużo wody mineralnej. 

Ostatni dzień jedzenia, nie będę traktować jako jakiś niezwykły dzień. Natomiast, chciałabym by był to ostatni dzień miesiąca, w którym uda mi się zabdać o swoje potrzeby zdrowotne i postawić je na pierwszym miejscum nim znów coś zepsuję. 

poniedziałek, 27 czerwca 2022

Powrót do diety z innym podejściem

Tęsknię za wczorajszym dniem. Było bardzo ciepło, słonecznie i przyjemnie. Dziś w pracy poszło mi średnio. Raz, że wolno mi wszystko szło, a dwa, że kompletnie zawaliłam z jedzeniem. Przed wyjściem jogurt naturalny z truskawkami i otrębami pszennymi + woda mineralna. W pracy 2x pączki, 1x  drożdżówka z kruszonką i jeszcze jedna z bydyniem, pudełeczko malin i woda. Po powrocie z pracy nie zrobiłam sobie obiadu. Nadjadłam trochę curry ze słoika z Lidla, ale nie smakowało mi i się poddałam z kolejną próbą zjedzenia czegoś, na ten konkretny posiłek. 

Od kilku dni "czyszczę" lodówkę ze wszystkich produktów na chleb, typu: ser, szynka, dżem, majonez, itd. Od 1 lipca postanowiłam ruszyć z dietą, tą samą co w lipcu 2020 r., czyli wracam do koktajli na mleku roślinnym lub wodzie, do tego owoce i warzywa, i nic więcej. Oczywiście wzięłam pod uwagę posiłki na wyjazdach w nadchodzącym miesiącu. Nie mam zamiaru się katować. W zamian, dni poza domem chcę spędzić jak najlepiej się da, bez wyrzutów sumienia, że zamiast koktajli wpadło coś "normalnego". 

Z cardio dziś nic nie wyszło. Przez to, że byłam głodna nie miałam na nic siły. W momencie powrotu do domu przebrałam się i ległam na łóżku nadrabiając YouTube. Nawet na spacer nie poszłam, ale co mnie totalnie zaskoczyło to, to że odpuchłam i nawet mam lekko podkreśloną szczękę (tak jak to mają osoby szczupłe). 

sobota, 25 czerwca 2022

Wymiary

 Od niepamiętnych czasów dziś rano zmierzyłam się. Moje wymiary bardzo mnie zaskoczyły. Porównałam je z tymi poprzednimi, z 2020 i one prawie, że w ogóle się nie zmieniły. Co prawda obecnie ważę około 105 kg, a mimo to wymiary z +/- 1 cm różnicy. Wagi nie sprawdzam. Wystarczy, że zjem coś albo wypiję dużo wody i już waga wzrasta. A jeszcze od wczoraj mam wzdęcia z niewiadomego mi powodu. Jedyne co, to przypuszczam, że mogą one być spowodowane tym, że przez ostatnie kilka dni nie czuję się najlepiej, przez co jem bardzo mało. 

Wymiary:

biust - 109 cm/85 E
brzuch (na wys. pępka) - 106 cm
biodra - 118 cm
pupa - 120 cm
udo lewe - 73 cm
udo prawe - 72 cm
łydka - 42 cm

Mierzyłam się rano, na czczo, około godz. 7:30



piątek, 24 czerwca 2022

To smutne uczucie, kiedy Twoje marzenia spełniają się komuś innemu

Mam ponowny zastój w życiu. Mimo brania lekarstw czuję lęk i narastającą niechęć do życia. Codziennie przytłacza mnie co raz dłuższa lista zadań do zrobienia, bo co nie zrobię dziś niestety nie przepada, a przechodzi na następny dzień. Mam też załamanie emocjonalne ostatnio. Znany mi tekst z Internetu - To smutne uczucie, kiedy Twoje marzenia spełniają się komuś innemu. - I poczułam to czytając kilka dni temu jeden ze wpisów u Agi. Tak mnie to przytłoczyło, że w pracy kilka razy się popłakałam. Siedziałam i płakałam mając nadzieję, że nikt nagle nie wejdzie i nie zobaczy mnie w takim stanie. 

Wczoraj na wieczór zrobiłam cardio. Plan był 1 godzina cardio, ale opadłam z sił po 30 minutach, kiedy zrobiło mi się nagle słabo w czasie ćwiczeń, więc odpuściłam resztę. Dziś bez żadnych ćwiczeń, bo przez cały dzień nie wiele zjadłam. 

Bilans:
- 3x banany
- mała miseczka jogurtu greckiego naturalnego z otrębami pszennymi i dojrzałym bananem 
- 4x rożki kokosowe w czekoladzie (Cukiernia Sowa)
- około 1.5 litra wody mineralnej
- 200 ml herbaty zielonej
- 200 ml herbaty "na odchudzanie" (mieszanka ziół)
- 1x bułka z masłem roślinnym, 2x plastry sera owczego i majonez wegański

środa, 22 czerwca 2022

Nie jestem gorsza, po prostu idę inną drogą w życiu

W zeszłym tygodniu zaaplikowałam o stypendium językowe. Pierwszy etap za mną, drugi muszę zrobić na dniach. Czekają mnie do uzupełnienia 3 testy po angielsku na poziomie C1. Deadline mija w poniedziałek, a w weekend ma do mnie wpaść kolega, który jest płynny z angielskiego, więc mam nadzieję, że zgodzi się mi pomóc. Wiem, że en sposób zdawania na jakikolwiek egzamin jest nie uczciwy i może wydawać się być bez sensu, ale ja naprawdę chcę się dostać. W zeszłym roku też aplikowałam na ten program i nie przeszłam do 2 etapu. Nie miałam na to kompletnie siły. Lęk, który we mnie był, przerastał mnie i nawet otworzenie komputera, i zrobienia tych testów było dla mnie za trudne. Tym razem czuję się lepiej, choć stres i strach wciąż są, ale przynajmniej nie paraliżują mnie. 

Dziś dowiedziałam się, że moja kuzynka wygrała stypendium i pod koniec września leci do USA, Californii, do Doliny Krzemowej na tydzień. Naprawdę się cieszę, tylko jak dla mnie jest jedno ALE. Wczoraj powiedziałam tacie, kiedy byliśmy na spacerze o aplikacji o stypendium. I usłyszałam tylko - W końcu coś robisz. A kto powiedział, że wcześniej czegoś nie robiłam albo że teraz czegoś nie robię?! Smutne to, że kiedy ona coś osiągnie to zawsze jest to wielokrotnie podkreślane, że ona to osiągnęła ciężką pracą, a jak ja, to tylko mi się przypadkiem udało, bo: ja nie umiem, bo to nie dla mnie, bo miałam szczęście, itp. Krzywdzące są takie słowa. 

Mimo wszystko chce robić dalej swoje. I nie przejmować się ciągłym porównywaniem do innych a w tym przypadku do mojej kuzynki. Jest 8 lat młodsza ode mnie, nie przechodziła jako dziecko czy nastolatka przez takie problemy jak ja w domu, więc zrozumiałe dla mnie, jest to, że jest jej "łatwiej". Nie lubię tego wyrażenia, że jest komuś "łatwiej", ale nie wiem jak inaczej to opisać. 

wtorek, 14 czerwca 2022

Update: psychiatra, włosy, plany na 16 czerwca i weekend

W zeszłym tygodniu na wizycie u psychiatry ponownie został poruszony temat psychologa. Czy już kogoś znalazłam? - zostałam zapytana. Usłyszałam to już mnóstwo razy, że moje leczenie opiera się zarówno o leczenie psychiatryczne jak i o leczenie u psychologa/psychoterapeuty. I tak samo jak ostatnio tak wciąż terapii nie zaczęłam. Czemu? Choć mimo znalezienia kilku potencjalnych osób, do których chciałabym się zgłosić, za każdym razem, kiedy myślę o kolejnym kroku, czyli skontaktowaniu się czuję blokadę, że nie mogę z jakiegoś powodu tego zrobić. Dlatego dostaję coraz mocniejsze leki zarówno na strach, depresję jak i sen. Bo brakuje mi jednego elementu w podstawie leczenia - terapii u psychologa/psychoterapeuty. Dziś zrobię ostateczny research i mam nadzieję dziś bądź jutro już będę mieć termin spotkania. 

W tym roku po raz pierwszy po kilku latach zaczęłam z własnej woli nosić rozpuszczone włosy. Najpierw je podcięłam o jakieś 5-7 cm, gdzie dla mnie to nie jest dużo, a następnie zaczęłam stosować naturalna domową maskę na włosy. Przez co bardzo się polepszyła ich kondycja. Jednak, niestety od kilkunastu już dni ich stan znów się pogorszył i znów każdego dnia zaczynam dzień od związania ich w kitkę. Chcąc o nie zadbać kilka dni temu ponownie je podcięłam, tylko coś mi nie wyszło i nie dość, że są krzywo ścięte to jeszcze nie wpłynęło to ni jak na ich kondycję. Od dziś wracam do Loxon 5% i porannego mycia głowy. Ponownie wypadają garściami. Czas przerwy odstawienia Loxon minął, więc to pewnie przez to. 

16 czerwca zapowiada się spędzeniem na spokojnie czasu w domu lub pojechaniem na wycieczkę gdzieś w obrębie mojego miast, z planem na dłuuuuugi spacer. 

Weekend spędzę mam nadzieję częściowo w domu a częściowo aktywnie na dworze. Ju już myślę o weekendzie a do niego jeszcze trochę.