niedziela, 27 września 2020

Którą drogę wybrać?

Kilka dni temu dowiedziałam się, że officjalnie zostałam przyjęta na studia do Wielkiej Brytanii, na ten uniwersytet na, który chciałam. Ale w związku z koronawirusem, który trochę krzyżuje mi plany z wyjazdem najprawdopodobniej jednak nie wyjadę nigdzie. 
Nie wyjadę raczej, ponieważ... oraz minusy wyjazdu do UK na studia:
- wciąż nie mam potwierdzenia czy otrzymałam pożyczkę jako student, który się przenosi z innego uniwersytetu
- moich rodziców a tym bardziej mnie nie stać na akademi, który obecnie jest jedyna dla mnie opcją, aby móc tam mieszkać
- miasto do, którego się dostałam niestety jest aż 1,5 godziny od Londynu i jest podobnej wielkości co moje obecne miasto w, którym mieszkam od dziecka
- mój tata zakomunikował mi, że go stać jedynie na pierwszy miesiąc na moje utrzymanie tam i nie na dłużej a sama napewno na początku, pewnie przez kilka miesięcy nie będzie mnie stać
- nie mam za dużo oszczędności PLN więc też mnie samej nie stać
- kilka miesięcy temu rozpoczęłam leczenie ED i niestety, ale większość rzeczy jestem w stanie wyłącznie załatwić na miejscu (będąc w Polsce)
- nie posiadam ani już nie nabędę zaświadczenia od lekarza, że potrzebuję leków na obniżenie isuliny bo nie ma wolnych terminów, abym zdążyła do niego pójść przed wyjazdem (a owe zaświadczenie jest mi niezbędnę na lotnisku)
- mój angielski jest wciąż za niski (w tym roku uzyskałam 48% z rozszerzenia i 84% z podstawy - 2018 r.)
- za duża może okazać się na miejscu różnica między kierunkami, czyli to co studiuję tu a to co bym tam studiowała
- z mojego obecnego kierunku, uniwersyetu odeszło większość moich znajomych tych najbliższych (moja psiapsi i mój kolega)
- przetransportowanie się z lotniska spod Londynu do Leicester (tam gdzie się dostałam na studia w UK) jest bardzo kosztowne, na co również ani mnie ani mojego taty za bardzo nie stać
- szczerze, na taką odległość do innego kraju boje się sama lecieć -> może i to głupie, ale prawdziwe
- kilka lat na to czekałam i już nawet się dostałam, ale koniec końców sprawy potoczyły się inaczej
- po moim obecnym kierunku nie ma żadnej pracy i to wiadomo od początku, ale wyszło przypadkiem
- nie ma gwarancji, że znajdę pracę po marketingu, który miałabym studiować w UK
- nie ma gwarancji, że znajdę pracę w UK w czasie studiów
- w Polsce nie chcę choćby nie wiem co utknąć
- w Polsce nie znajdę męża, ani chłopaka 💔 -> może wydawać się głupie, ale dla mnie to ważne
- w Polsce jestem blisko rodziny a szczególnie mamy od której już od tylu lat uciekam
- w Polsce mam wrażenie, że są gorsze perspektywy znalezienia dobrej pracy 
- wyjeżdzając miałabym juz start w UK, ale mimo wszytsko nie mam gwarancji, że nawet po studiach bym tam znalazła pracę (najlepiej w Londynie)
- gdybym wyjechała do Anglii na pewno miałabym problemy z jedzeniem, z posiłkami przez ED, IO i brak pieniędzy
- problem z ubezpieczeniem zdrowotnym na przyszły rok
- UK wychodzi z UE, co oznacza problemy z życiem tam dla mnie jako Polki - praca, ubezpieczenie, lekarze, ED, itp.
- nie ma gwarancji żadnej, że po roku tym w UK będę miała gdzie mieszkać tam - bo w akademiku już nie będę mogła bo takie mają zasady

Zalety wyjazdu do UK:
- większe i lepsze perspektywy znalezienia dobrej pracy i lepiej płatnej niż w Polsce
- nowy uniwersytet, nowi znajomi
- będę z dala od mamy i w tym od rodziny -> uda mi się szybciej zerwać kontakty z rodziną
- skończę kierunek, który mnie interesuje
- nauczę się dobrze angielskiego

Podsumowując nie mam pojęcia co mam zrobić a decyzję muszę podjąć w tym tygodniu!


środa, 23 września 2020

Trochę mi smutno na to wszystko co się dzieje...

Dziś miałam umówioną wizytę do psychiatry. Jednak nie odbyła się ona. W momencie kiedy umawiałam się Pani w rejestracji powiedziała mi, że konsultację trzeba opłacić min. 2 dni wcześniej. Ja wiedząc, że wizyta jest darmowa nic nie płaciłam (tak było wcześniej uzgodnione z Panią gastrolog). Najwidoczniej Pani doktor (psychiatra) widząc, że nie opłaciłam wizyty stwierdziła, że nie będzie się ze mną kontaktować. Trudno...

W związku z ostatnią prężnie rozwijającą się sytuacją studiów podjęłam decyzję nie iścia do żadnego dietetyka. Pani, która miała mnie przyjąć jednak mnie nie przyjmie, ponieważ nie wróciła wciąż do pracy z powodu koronawirusa. A Pan u, którego byłam ostatnio miał wobec mnie plany abym jadła więcej w porównaniu do tego jak jem obecnie (wspomniał o tym na ostatniej wizycie). Stąd do niego również się póki co nie wybiorę. 
Postaram się sama sobie poradzić. Jak na razie idzie dobrze. W tydzień schudłam 3 kg. Co oznacza, że jak dotychczas schudłam łącznie 13 kg. Aktualna waga to 92 kg. 


Wczoraj otrzymałam mój nowy telefon. Ale przez to, że był strasznie drogi rodzina od strony taty (wujek, ciocia a nawet kuzynka - dziecko ma 15 lat) wytykaja mi jaka okropna jestem - bo sama nie zarobiłam na niego to po co mi on. I to porównywanie cały czas. Mój wujek: "Bo skoro on od wielu lat używa telefony max. za 2 tys. złotych to z jakiej racji ja mam droższy. I ile on zarabia a ile ja." (ja nie zarabiam już od kilku lat bo dłuuugi czas szukałam pracy - jakiejkolwiek - i nie znalazłam - to znaczy nie przyjęli mnie nigdzie. 
Przez to czuję się wewnętrznie źle. Co prawda to nawet nie był mój pomysł, abym miała nowy telefon. To był pomysł mojej mamy, no ale kogoś trzeba było obwinić - trafiło na mnie. 
W zamian postaram się używać jego wszystkich możliwości. I zrobić dużo dobrego. Ale zanim to nastanie to czekam aż przyjdzie do niego etui, aby broń Cię Panie Boże nic mu się nie stało. 

niedziela, 20 września 2020

Kilka ostatnich dni

Kilka dni temu będąc u ginekologo-endokrynologa otrzymałam skierowanie na badanie hormonów, które nie wiem jakim cudem, ale zgubiłam. Przepadło bez śladu. Stąd nie poszłam na badania. Ale udało mi się przynajmniej dowiedzieć jakie hormony muszę zbadać oraz udało mi się otrzymać kolejne skierowanie.

Wczoraj odbyłam kolejną wizytę, tym razem u endokrynologa, ale nie tego co zwykle. Zostały zapisane mi leki na insulinę te same co ostatnio + tabletki na żelazo bo ono wciąż jest za niskie. Pani doktor również wytłumaczyła mi, że moje wyniki naprawdę się pogorszyły i muszę coś z tym zrobić. Powinnam zacząć od zmiany dietetyka. Ponieważ mam źle dobraną dietę. To znaczy mam za dużo posiłków w ciągu dnia, za dużo przyjmuję kalorii, za dużo jem owoców i produktów o wysokim i średnim IG (indeksie glikemicznym) oraz waga mi nie spada a powinna. 

Dlatego jutro mam nadzieję, że uda mi się umówić do dietetyka, tym razem innego. Zdecydowałam już, że pójdę do tej Pani, która ma przyjąć mnie w szpitalu w lutym w poradni chorób metabolicznych. A, że nie wiem gdzie będę i co będę robić w lutym 2021 r. to już teraz się do niej wybiorę i może to coś pomoże. 

Co więcej jutro najprawdopodobniej kupuję nowy telefon, więc zdjęcia będą lepsze i jak już zabiorę się za robienie filmików (kiedykolwiek to nastanie) będą z pewnością lepszej jakości :) 

wtorek, 15 września 2020

Ginekolog (part 1) i badania

Ginekolog
Dziś byłam na pierwszej wizycie u ginekologa po 7 latach. Moim problemem wciąż jest BBLS, dość nieregularna miesiączka, insulinooporność i zaburzenia hormonalne. Pani doktor powiedziała, że bardzo prawdopodobne, że mam PCOS (zespół policystycznych jajników), ponieważ mam tzw. męskie owłosienie między innymi w dolnej części pleców, na brzuchu w dolnej części i w moim przypadku PCOS jest powiązany z IO (insulinoopornością).
Miałam wykonaną cytologię oraz USG jajników i macicy. A także dostałam skierowanie na badania hormonów, które muszę wykonać w 3 - 4 dniu cyklu miesiączkowego. Czyli za kilka dni.
I z wynikami ponownie muszę iść do ginekologa.

Badania
Wczoraj rano byłam na badaniach na żelazo, insulinę, glukozę i morfologię. Pod wieczór odebrałam wyniki. Tak złych wyników jeszcze nigdy nie miałam. Tylko żelazo się polepszyło bo obecnie wynosi 74 a było ostatnim razem 49. Insulina i glukoza są mocno podwyższone. Insulina 21,89 i glukoza 98. Mam również za niski cholesterol. Na wszystko to zwróciła uwagę Pani gienkolog, która powiedziała, że moje lekarstwa na insuline są za słabe i muszę przyjmować mocniejsze.

* Na szczęście prawdopodobnie w przyszłym tygodniu mam endokrynologa i za 2 - 3 tygodnie dietetyka.

czwartek, 10 września 2020

Update: gastrolog, okulista, sobota w Borach Tucholski

Gastrolog
Dziś na wizycie Pani doktor powiedziała, że po wstępnym osłuchaniu brzucha nie można stwierdzić z czego wynika BBLS (ból brzucha z lewej strony). Prawdopodobnie jest to powiązane ze złym stanem psychicznym ze względu na problemy w domu oraz zaburzenia odżywiania. Zostały przypisane mi lekarstwa łagodzące objawy BBLS jeśli się pojawi a także niebawem zacznę stosować inne żelazo bo po obecnym mam pewne skutki uboczne stosowania tego leku i utrudniaja one trochę życie. Ponadto Pani pytała mnie dużo o to skąd ten ból się wziął. Dużo rozmawiałyśmy o problemach w domu. Pani doktor skierowała mnie do psychiatry (chyba do mężczyzny), żeby zająć się problemami związanymi z domem i ED. Jutro się będę umawiać. Wiem tylko, że jest to załatwione "po znajomości", ponieważ do psychiatry do którego bym się miała wybrać tym razem nie przyjmuje na NFZ - tylko odpłatnie - a mnie zgodził się przyjąć bezpłatnie.
Pani doktor zaleciła mi, aby zostało wykonane u mnie USG jajników.

Okulista
Moja wada się zmniejszyła o 0,5 w lewym oku. Dla mnie to dużo.
10 września będąc na wizycie moim głównym zmartwieniem od ostatnich kilku miesięcy jest to, że moja wada bardzo szybko rośnie, co znaczy, że pogarsza mi się wzrok. Jednakże dowiedziałam się, że wraz z obniżeniem się wyniku insuliny może również zmniejszyć mi się wada. Co więcej poziom cukru - za wysoki/za niski - również może mieć wpływ na wzrok. Niedobory żelaza znacząco w mniejszym stopniu, ale także mogą powodować pogorszenie widzenia.
Od przedwczoraj mam nowe soczewki i jak na razie jest dobrze.

Sobota w Borach Tucholskich
Było na przemian zimno i ciepło. Padał deszcz. Pozbierałam z rodzicami dużo borówki czerwonej bo podobno jest bardzo dobra dla osób z IO, ponieważ obniża wyrzut insuliny. Generalnie ja nie lubię jeździć nigdzie z moimi rodzicami bo z nimi a szczególnie z mamą zawsze jest tak samo źle. Więc cieszę się, że to już za mną.

czwartek, 3 września 2020

Dieta nie idzie najlepiej

Wczoraj miałam iść do dermatologa jednak ostatecznie nie poszłam bo musiałam załatwić rzeczy ważniejsze i już nie zdążyłam. Dziś będę się ponownie umawiać. Poza tym, od kilku dni znów boli mnie stopa tak samo jak 2 lata temu. Ciężko mi się chodzi a o skakaniu czy bieganiu mogę pomarzyć, dlatego, dlatego póki co nie robię cardio. Co gorsza od poniedziałku do końca tego tygodnia mam wyłączoną ciepłą wodę w mieszkaniu bo remont rur jest. A złapać przeziębienie podczas kąpieli w lodowatej wodzie nie jest ciężko stąd tym bardziej do końca tego tygodnia nie planuję żadnego cardio.
Wczoraj, według diety powinnam zjeść przez cały dzień tylko 3x kisiel bez cukru i trochę jajek i warzyw, ale mój organizm odrzucił kisiel i cały dzień czułam się jakym sie podtruła kiślem xd A, że dzień zapowiadał szie na dość długi i to jeszcze w dużej mierze poza domem to zdecydowałam się pół dnia przegłodzić (w tedy kiedy byłma poza domem) i drugą część jeść to co zaaceptuje mój żołądek. Dziś od rana też się nie najlepiej czułam. Ale mimo diety i mimo problemów żłądkowych tak za mną chodziło słodkie, że zjadłam 3 babeczki z kruszonką i ze śliwką, ale źle mi się zrobiło po tym i wszytsko zwróciłam do toalety. Aktualnie dalej źle się czuję, ale w planach jedzeniowych mam tylko mix warzyw duszonych z patelni.
A jutro, z racji piątku mam nadzieję, że lepiej zacznę dzień bo w sobotę szykuje się wyjazd w Bory Tucholskie z rodzicami 😬