wtorek, 21 marca 2017

Piąty miesiąc ciąży

Straszne rzeczy się dzieją ostatnio. To znaczy trwa to już jakiś czas aczkolwiek tak źle to jeszcze nie było. Zważyłam się dziś około godziny 22:00 i waga pokazała 92 kg. Patrząc w lustro widzę kobietę ciężarną, która jest w piątym miesiącu ciąży. Niedługo ludzie w tramwaju czy autobusie zaczną ustępować mi miejsca myśląc, że naprawdę jestem w ciąży. Mój brzuch jest jakby "szpiczasty" - strasznie sterczy i jest olbrzymi (za jakiś opublikuję zdjęcia odzwierciedlające obecny stan). Ponadto martwi mnie to, że okres mi się spóźnia i może ma to jakiś związek z tym, że znowu przytyłam. A co najgorsze i dla mnie wciąż nie pojęte to to, że tyję w jakiś dziwnie ekstremalnie szybkim tempie bez możliwości utraty wagi. Bo dosłownie nic na mnie nie działa: żadne diety, zdrowe odżywianie wykluczające słodycze, picie odpowiedniej ilości wody około 1,5 litra, ćwiczenia - NIC!! 😥😭 POMOCY!!! Co ja mam zrobić?? Nie chcę tyć. Pragnę schudnąć. Może być to początkowy 1 kg, a potem kolejny 1 kg, ale niech w końcu coś się zmieni na lepsze. Co więcej już od ponad 2 lat jem normalnie, to znaczy odżywiam się prawie tak samo jak przed zaczęciem odchudzania się z pro aną. I wciąż tyję. Nie wymiotuję, a tyję. Nie przekraczam dziennie 1600 kcal i tyję. Nie mogę na siebie już patrzeć. Ohyda! Od jutra min 800 kcal - max 1200 kcal do końca kwietnia. I jak zrobi się już ciepło wieczorami to jogging najlepiej co drugi lub co trzeci dzień.


niedziela, 5 marca 2017

Wróciłam!!

Hej!
To jest już mój czwarty blog i mam nadzieję, że nikt i nic nie sprawi, że nagle zniknie z sieci. Bo tak się stało z moimi dwoma poprzednimi blogami. Jak pewnie zauważyłyście starałam się, aby ten blog wyglądał tak jak pierwszy. Poza tym link uległ niewielkiej zmianie. Teraz pro ana pisze się łącznie, ponieważ mimo że tamten został trwale usunięty to nazwa linka wciąż nie jest dostępna, dlatego wybrałam to rozwiązanie. I to już chyba wszystkie zmiany.

czwartek, 2 marca 2017

Podsumowanie ferii zimowych + tłusty czwartek

Przez całe ferie (15 dni) ćwiczyłam codziennie cardio w domu, a czasem pojawiam się na siłowni. Jadłam zdrowo, żadnych słodyczy! - poza dwoma takimi dniami. Raz zjadłam dużo, dużo lodów śmietankowych a drugi raz jak byłam u babci i tam zjadłam 1x kawałek ciasta agrestowego. I oczywiście nie liczyłam na to, że schudnę 3-5 kg, ale miałam nadzieję na to, że schudnę chociaż 1 kg. I co ? W piątym dniu ferii na wadze pojawiło się 89 kg (poprzednio było 90 kg). Ucieszyło mnie to bardzo. Nie poddałam się i ćwiczyłam dalej trzymając dietę. Ostatniego dnia ferii zważyłam się po raz ostatni by porównać wynik z przed i po. Po 2 tygodniach diety i codziennych ćwiczeń schudłam 0,40 kg! Wkurzyło mnie to bo przecież na początku było już -1 kg. To czemu teraz jest więcej. Nie wiem. Ponadto kilka tygodni wcześniej zdecydowałam się na głodówkę bo serdecznie miałam dość swojego ciała (wagi). I na 4-dniowej głodówce - tylko woda i czarna herbata - przytyłam 2 kg. A jeszcze wcześniej gdzieś w grudniu kiedy poszłam z koleżanką na imprezę i w nocy złapał nas głód poszłyśmy do McDonalda i tam zjadłam wieśmaca + frytki + duży shake waniliowy o 1:30 pm. Na drugi dzień na wadze pokazało się, że rzekomo schudłam 1,5 kg. Jakim cudem?!

Co więcej zrobiłam test sama na sobie. W tłusty czwartek zjadłam 6 pączków i nie przytyłam ani ciut. Nic, kompletnie nic. Moja waga jak stała i się nie zmienia (90 kg). Ani nie rośnie ani nie spada.

Natomiast od wczoraj przybyło mi jakieś 1,5 do 2 kg. Nie wiem skąd i dlaczego. Jestem zrozpaczona bo nie mam żadnej kontroli nad swoją wagą. Nie wiem co robić bo nic na mnie nie działa. 😭😭😭