Tak jak pisałam miesiąc temu, dziś się zważyłam, by zobaczyć ile ubyło po miesiącu. No i proszę państwa - klęska. Ważyłam 91,7 kg a na dzień dzisiejszy ważę 92,8 kg. Czyli będąc drobiazgowym przytyłam 1,1 kg. Jestem w dalszym ciągu na tych koktajlach i mam smutne wrażenie, że one już przestały działać na mnie. I to skłania mnie do pójścia do dietetyka. Tylko nie wiem czy do tego samego czy może innego. A o pani dietetyk, o której pisałam niestety nie da się pójść bo od początku pandemii nie pracuje. Miała wrócić do pracy, ale jednak nie wróciła.
W nadchodzący wtorek idę do ginekologa ponownie, aby dowiedzieć się czy mam czy nie, PCOS (zespół policystycznych jajników). Póki co dotychczasowe badania u ginekologa wykluczyły (tylko) raka.
Z dzisiejszego bilansu nie jestem kompletnie zadowolona. Większej tragedii nie było, ale mimo wszystko...
Bilans:
- koktajl odżywczy na mleku sojowym niesłodzonym 300 ml
- mleko ryżowo - waniliowe bez cukru 360 ml😑
- kawałek sernika agarowego u babci
- banan
- herbatka śliwkowa 200 ml
- sałatka z tofu
- koktajl proteinowy na wodzie 300 ml
- owsianka: jogurt sojowy naturalny, musli bezglutenu, banan,
syrop z agawy, nasiona konopi
+ cardio 35 minut
= 😒
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz