poniedziałek, 29 października 2018

2013 - 2017 (+ 2018)

Kończąc gimnazjum i wchodząc w nowy etap w życiu - w liceum - miałam nadzieję, że moje życie zmieni się na lepsze, ponieważ wybierając liceum kierowałam się głównie profilem oraz tym, aby w nowej szkole nikt mnie nie znał, żebym miała łatwy, bez większych problemów start. Udało się! Po części.
0 klasa (zerówka) - nowi ludzie, dużo nauki, problemów w domu przybywało, ale mimo to z tamtego czasu najbardziej w pamięć mi zapadły problemy z ED. W I klasie wciąż praktykowałam głodówki i niskokaloryczne diety. W dalszym ciągu skakałam między 0 kcal, a 2000 kcal. Często wymiotowałam, stosowałam Xennę w tabletkach, jadałam dużo suszonych śliwek. Jednakże coś się zmieniło we wakacje między 0, a I klasą. We wakacje w sierpniu wyjechałam do Hiszpanii na obóz językowy na miesiąc. Był to obóz organizowany przez moją szkołę głównie z myślą o uczniach klasy hiszpańskiej. (Ponieważ była to klasa językowa - hiszpańska. I dlatego, programowo w liceum byłam 4 lata). Zakwaterowaniem był akademik prowadzony przez siostry zakonne. Stąd posiłki takie jak śniadania i obiady miałyśmy z góry zapewnione. Obóz ten skupiał się głównie na lekcjach prowadzonych przez tamtejszych nauczycieli - nauka języka - oraz na wielu wycieczkach po Hiszpanii. W tamtym czasie zdecydowałam się na możliwe utrzymanie wagi, ale w zdrowszy sposób. Jadałam wszystkie obiady i ogólnie korzystałam w pełni z tego, że jestem w Hiszpanii. Przez sierpień na czas obozu w ogóle nie wymiotowałam ani nie ćwiczyłam, ale mimo to udawało mi się bez problemu utrzymać wagę 78 kg.
I klasa - w domu nic lepiej, nauki co raz więcej. Włosy wciąż wypadały, ale nie już tak bardzo jak w 2013 roku.
II klasa - W 2015 dobiłam swój organizm wracając do diet niskokalorycznych. Jednakże wiele zmieniło się na lepsze jeśli chodzi o życie poza tematyką ED. Otóż zgłosiłam się na wymianę uczniów coś w rodzaju Erasmusa. Niestety nie udało mi się nigdzie wyjechać ze względu na bardzo duże koszta całego wyjazdu, ale w zamian za to przez prawie rok czasu gościłam u siebie (łącznie) 2 dziewczynki z USA. G. i S. Z jedną z nich nawiązałam bliższy kontakt i wciąż go utrzymuje. To co nas łączyło i w zasadzie wciąż łączy to wspólne zainteresowania dziennikarstwem oraz zaburzenia odżywiania. Dzięki tej relacji wzmocniło się we mnie przekonanie o tym, że ja też potrafię wiele osiągnąć w rożnych dziedzinach i świat wciąż stoi przede mną otworem.
III klasa - problemy w domu po raz pierwszy wyszły oficjalnie na jaw w liceum. Dzięki temu uzyskałam pierwszy raz w życiu prawdziwą pomoc ze strony przede wszystkim pedagoga szkolnego oraz poszczególnych nauczycieli. Dzięki nim ukończyłam szkołę, mimo, że byłam zagrożona oceną niedostateczną z więcej niż 4 przedmiotów jeszcze w maju. I bez ich pomocy nie byłabym w stanie zdać klasy, a tym bardziej ukończyć szkoły. W związku z tym zdawanie matury zostało przełożone na rok 2018.
2017 - 2018 rok:
W październiku 2017 przeprowadziłam się do innego mieszkania. Poniekąd zostawiając problemy domowe w domu rodzinnym. Chociaż problemy są wciąż. Ponadto szkoła zgodziła się na to, abym chodziła na wybrane lekcje do różnych klas maturalnych na wybrane przedmioty (te które zdaję na maturze, w tym rozszerzenia). Na zajęcia zaczęłam chodzić w październiku (2017), ponieważ we wakacje i we wrześniu pracowałam na 2 etaty przez średnio 6-7 dni w tygodniu. Później miałam kilkumiesięczną przerwę od pracy bo zakończyłam tę wakacyjną i zaczęłam szukać nowej, ale niestety nie mogłam żadnej znaleźć. W połowie grudnia do połowy stycznia pracowałam już w nowej firmie, ale bardzo krótko bo zaledwie miesiąc. W kolejnych miesiącach skupiałam się już jedynie na samej nauce do matury.


PS:
Tytuł posta wygląda jak działanie matematyczne 😜


1 komentarz:

  1. https://wygram-walke-marzen.blogspot.com
    Zapraszam do mnie. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń