Początek podstawówki. Problemów w domu ciąg dalszy. Jednakże pojawiła się nadzieja, że może coś uda się zmienić. Tata zdecydował, że jest już na tyle źle w domu, że znalazł psychologa rodzinnego. Początkowo miałam tam chodzić z tatą, żeby Pani zapoznała się z problemem i zorientowała się z czym mam problem. Chodziłam do niej przez kilka miesięcy. Na kilku spotkaniach pojawiła się mama (sama, beze mnie). Taki był cały zamysł, żeby praca była głównie z mamą. Pamiętam, że jeszcze wtedy nie potrafiłam pisać i wszystko rysowałam u Pani. To czego nie potrafiłam opowiedzieć przedstawiałam ilustracjami. Jedynym rysunkiem, który pamiętam to było, że ja i tata jesteśmy ptakami (bocianami bodajże), a mama jest jakimś zwierzątkiem, które nie potrafi latać (żabą bodajże). Rysunek ten oznaczał, że ja razem z tatą odlatujemy od mamy i uciekamy, a mama zostaje, żeby już nic nam nie zrobiła. Szczególnie mi. Po kilku miesiącach zakończyliśmy wizyty u Pani psycholog, ponieważ sytuacja w domu się tylko pogarszała. W rzeczywistości efekt był odwrotny do zamierzanego.
II klasa podstawówki - w domu nic lepiej.
III klasa podstawówki - początek problemów w szkole i ciąg dalszy problemów w domu. Byłam tzw. prześladowana/nękana przez między innymi grupę 4 chłopaków i kilka dziewczyn z mojej klasy. Były to głównie wyzwiska i przekleństwa tyczące się mnie.
IV klasa podstawówki - zmieniłam klasę w, której dotychczas się uczyłam, ponieważ moja klasa B została zlikwidowana na rzecz powstania nowej klasy - sportowej (klasy ES). W ten sposób przeszłam do klasy C. Jednakże tam problemów jednocześnie ubyło jak i przybyło. W domu się pogarszało. Natomiast sytuacja w klasie zmieniła się na trochę lepszą ze względu na to, że poznałam nową dziewczynkę, która w szybkim czasie zyskała (dla mnie) status przyjaciółki na dobre i złe. Niestety po roku nasza przyjaźń się rozpadła, ponieważ ona przeprowadzała się wielokrotnie. Obecnie mieszka we Francji nad Lazurowym Wybrzeżem. Nie utrzymujemy już kontaktu. (Niestety). Ale dzięki niej tamten rok jakoś przetrwałam. Co więcej w pewnym momencie stałam się wzorową uczennicą, a nawet byłam najlepsza z matmy w klasie. W kolejnych latach z moją matmą było tylko gorzej. Hahahah. IV klasę - zakończyłam z super wynikiem na głównym egzaminie oraz bardzo dobrymi ocenami.
V klasa podstawówki - brak przyjaciółki mocno się na mnie odbił, problemy w domu dalej były, problemy w szkole także. Oceny mi się pogorszyły, a z końcowego głównego egzaminu uzyskałam o połowę mniej punktów niż w roku poprzednim.
Co gorsza we wakacje letnie (między V, a VI klasą podstawówki zaczęłam pić kawę. Tę normalną kawę dla dorosłych. Zaczęło się od tego, że pewnego dnia podczas wakacji spędzanych nad morzem wraz z rodzicami zaczęła bardzo mnie boleć głowa. Powiedziałam o tym mamie z nadzieją, że da mi jakąś tabletkę i poprawi mi się. Jednak mama powiedziała mi, że nie mogę brać leków bo one są szkodliwe i zaproponowała mi kawę twierdząc, że kiedy ją boli głowa to pije kawę i wtedy ból mija. Nie chciałam pić kawy, ponieważ uważałam, że jest gorzka i tym samym niesmaczna. Ale skoro na tabletkę nie mogłam liczyć to stwierdziłam - dobra co mi szkodzi ważne, że przestanie boleć mnie głowa. Wypiłam. Od tamtego dnia mama coraz częściej proponowała mi kawę, ponieważ uważała, że jestem już na tyle duża, że powinnam pić kawę, bo kawa jest zdrowa, a poza tym ludzie w moim wieku kawę już dawno piją, więc ja też powinnam ją pić, żebym nie była gorsza. Po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do jej smaku i sama zaczęłam po nią sięgać. W gimnazjum ją przedawkowałam i zaczęłam mieć problemy z sercem.
VI klasa podstawówki - w szkole trochę lepiej. Oceny trochę udało mi się polepszyć. Jednakże w domu bez zmian.
Też miałam przyjaciółkę w podstawówce a w gimnazjum nasza przyjazn sie rozpadła. Ale szczerze przyznam że tego nie żałuję. Również chodziłam na terapie rodzinna i podobnie jak u Ciebie przyniosła ona u mnie skutek odwrotny od zamierzonego. Było tylko gorzej.
OdpowiedzUsuńWierze w to że wszystko się ułoży. Przytulam Cię mocno i ściskam. Trzymaj się ❤
Hej ♥
OdpowiedzUsuńJejku :/ Tego każdy się właśnie obawia, że terapia będzie tworzyć tylko problemy a nie będzie pomagać...
Wybierając w tak młodym wieku kawę zamiast tabletki to nie jest wcale lepszy wybór.
Ja mam 19 lat i nadal nie piję czarnej kawy o.o To dla mnie szok. W podstawówce można zaproponować cappucino ewentualnie rozpuszczalną, ale nie czarną. Kofeina w młodym wieku przeszkadza w dojrzewaniu i dobrym rozwoju.
Trzymaj się ♥
Ojejku Kochana mam ogromną nadzieje że Twoja historia polepszy się, czytam ją uważnie i strasznie mi smutno bo byłaś taka malutka i niewinna i to wszystko co sie działo nie było Twoją winą :(
OdpowiedzUsuń