Mimo, że na dziś zaplanowane miałam tylko Thinspiracje do publikacji to jednak dzień był dość ciężki i myślę, że jest to dobry moment na poruszenie kwesti moich problemów w domu i nie tylko. Typu problemy z mamą, problemy z tatą, problemy zdrowotne, moja wędrówka ku perfekcji i wszytko to co wydarzyło się po drodze co mogło choć w najmniejszy sposób spowodować, że jestem w tym miejscu w, którym jestem teraz, a nie gdzieś indziej.
Do poruszenia tej kwestii sprowokowała mnie pewna sytuacja, której dziś jeszcze kilkanaście minut temu byłam świadkiem. Otóż dzisiejszy dzień nie był jakiś najzwyczajniejszy aż do godziny 13:30 kiedy to wyszłam od mojej babci (ze strony taty) wraz z moją kuzynką (wspomniałam o niej już ostatnio w jednych poście). Mieliśmy ją zawieźć do domu, ale plan w między czasie się zmienił i wszyscy - mój tata, moja kuzynka i ja - pojechaliśmy do domu mojego i rodziców. Następnie po około godzinie pojechaliśmy na wspólny spacer do parku pałacowego pod miastem, aby przejść się wspólnie z naszymi psami. Wszystko było dobrze. Jednakże w drodze powrotnej moja ciocia (mojej kuzynki mama) zaprosiła tatę i mnie na obiad i na kawę do nich do domu. Oczywiście zaproszenie przez nas zostało przyjęte. I tu wszystko co złe się zaczyna. Po obiadku i po kawce był plan, aby ponownie pójść z psami na spacer, ale, że się ściemniało a moja kuzynka o tej porze nie może sama wychodzić z psem to rozpętała się duża awantura między moją kuzynką, a moją ciocią i moim wujkiem. Iiiiiiii...w drodze powrotnej do domu (mojego i rodziców) poruszyliśmy temat dorastania i kłótni i pewnego rodzaju "patologii". Wymieniliśmy się poglądami. Porównaliśmy sytuację mojej kuzynki do mojej sytuacji z przed lat. Wyszło, że u mnie było znacząco gorzej. Przede wszystkim, dlatego, że więcej się wydarzyło złego. I jak to ja, a ja jestem szczerym człowiekiem - opowiedziałam bo zostałam o to wypytana jak to było ze mną kiedy to ja miałam 13 lat. Napomniałam o tym, że się cięłam żyletką przez kilka lat, o tym, że dążyłam do anoreksji, ale mi się to ostatecznie nie udało, o tym, że miałam pełną bulimię i o próbie samobójczej. Bo po co to się ograniczać, a wszystko to dlatego, że od dziecka miałam i wciąż mam problemy w domu. Tylko, że tacie się wydaje, że za całe to moje nieszczęście życiowe odpowiada mama, a prawda jest taka, że on również wielokrotnie dolał oliwy do ognia do tego, by sytuacja w domu się pogarszała a nie polepszała. Rzecz jasna nic absolutnie nic nie wspomniałam o tym blogu lub o jakim kolwiek innym blogu. Blog to moja historia, mój dziennik, mój azyl. I nigdy nikomu o nim nie powiem, więc jesteście bezpieczne. Jeżeli też ukrywacie się z tym, że macie bloga o tego typu tematyce 😉.
Tak wyglądał mój dzisiejszy dzień. Dobrze i całkiem miło się rozpoczął. Natomiast jego koniec jest fatalny.
PS:
Tata na szczęście szybko zapomina i/lub zajmuje głowę innymi ważniejszymi sprawami. Więc to i tak dalej już nie pójdzie.
Muszę zacząć się kontrolować bardzo, aby więcej z nikim z rodziny i z kimś nie wartym tego typu rozmów na te tematy nie rozmawiać. Nawet jeśli bym została wypytana o szczegóły.
Hej ♥
OdpowiedzUsuń,,Napomniałam o tym, że się cięłam żyletką przez kilka lat, o tym, że dążyłam do anoreksji, ale mi się to ostatecznie nie udało, o tym, że miałam pełną bulimię i o próbie samobójczej."-Nie wiedzieli wcześniej o tym?
Też ukrywam swojego bloga przed bliskimi. To znaczy mogą czytać ale nie mogą wiedzieć, że jest mój.
Trzymaj się chudo ♥
Nie zauważyli. Nikt nic nigdy nie zauważył.
UsuńAnia
Ahh..zawsze jest ta chęć powiedzenia rodzinie, szczególnie jeśli sami narzucają temat. Sama się kilka razy przejechałam na tym i do tej pory żałuję że cokolwiek powiedziałam...
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj trafiłam na Twojego bloga ale będę odwiedzała Cię częściej, trzymaj się <3
www.missgraphite.blogspot.com
Nigdy nic nie mówić... choćby nie wiem jak kusiło... to zawsze źle się kończy
OdpowiedzUsuńCzasem się dobrze kończy. U mnie akurat się sprawdziło to, że istnieją osoby z którymi można o tym pogadać na luzie. Trzeba jedynie wybierać do tego typu rozmów osoby z rozwagą i pamiętać o konsekwencjach.
UsuńAnia
Witaj w klubie - moi rodzice nie mieli pojęcia o cięciu się ani o głodzeniu. Ba, ojciec potrafił rzucić tekstem, że tylko jem i widać efekty.. Czasem takie rozmowy są potrzebne, tak jak sama to już zauważyłaś, istnieją osoby, które potrafią podejść do tego bez "uprzedzeń". Powodzenia w działaniu.
OdpowiedzUsuńHejka ja też chciałabym schudnąć ale nie potrafie
OdpowiedzUsuńNie potrafisz czy nie możesz z jakiegoś powodu?
UsuńAnia