Bilans:
- śniadanie: 1/3 rogala z makiem z masłem, ketchupem, kilka plasterków ogórka świeżego, 2x plastry, sera gouda + herbata gorzka (340)
- przekąska: ciastko francuskie z syropem klonowym i orzechami pekan + kawa INKA z mlekiem sojowym (446)
- obiad: spaghetti bolognese + woda mineralna (330)
- kolacja: 2x herbata miętowa
= 1116 kcal
Smacznie, choć jak dla mnie za dużo. To nie jest spaghetti przecież tylko Conchglie rigate :-)
OdpowiedzUsuńAle tak się danie (całe) nazywa. A o makaronach praktycznie nic nie wiem.
UsuńRobisz śliczne, estetyczne zdjęcia. Powodzenia i trzymaj się.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo <3
UsuńWszystko wygląda tak przepysznie, aż sama bym wszystko zjadła. Śliczne zdjecia. Trzymaj się ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńMi się wydaje, że wcale za dużo nie zjadłaś, wręcz przeciwnie jeszcze mi tutaj brakuje kolacji :)
OdpowiedzUsuńTeż czuję niedosyt. Ale jest już dość późno i stwierdziłam kilka dni temu, że ustalę sobie jakąś godzinę do której będę jeść ostatni posiłek z wyłączeniem herbaty, wody, soków, itp., itd. Wybrałam godzinę 20:30.
UsuńŁadne jedzenie :)
OdpowiedzUsuńŁadnie, ładnie. Oby tak dalej! Trzymaj się! 🖤🖤
OdpowiedzUsuńzagubionymotylek2018.blogspot.com
Uwielbiam taki obiadek. Makaron mogłabym jeść co dzień. Polecam wieloziarnisty ;p
OdpowiedzUsuń