wtorek, 5 stycznia 2021

Ile jeszcze mogę stracić?

  Tak wiele już straciłam. Straciłam zdrowie na rzecz dążenia do nieistniejącego piękna (mama), straciłam znajomych także na rzecz zaburzeń odżywiania i próby zerwania jak największej liczby kontaktów na przełomie gimnazjum/liceum na rzecz planowanego samobójstwa, straciłam włosy (ED), straciłam dużo pieniędzy, które mogłabym teraz wydać na coś przydatnego lub zaoszczędzić a w przeszłości wydałam je na jedzenie bo ciągle czułam głód mimo, że i tak prawie za każdym razu wymiotowałam i oczyszczałam się na X sposobów, przegapiłam wiele imprez/urodzin/imienin/ślubów i wesel bo bałam się pokazać bo przecież grubym wstęp wzbroniony, straciłam być może miłość mojego życia a może byłby to pierwszy ale nie ostatni (liceum), zatraciłam się, ale nie spełniłam większość marzeń bo wszędzie choć w najmniejszym stopniu to ile ważę miało znaczenie, ale przede wszystkim straciłam czas.
  Czas, którego nie da się cofnąć, ani naprawić, ani poprawić, ani zrobić z nim nic, co by przynajmniej w minimalnym stopniu sprawiło, że odzyskałabym coś co straciłam. 
  Więc teraz, żyjąc samej (od prawie 4 lat), mając własne mieszkanie i mając to wszystko co mam (prąd; ciepłą wodę, zimną też; łóżko do spania, a nawet i dwa; 2 pokoje, jakby jeden mi się znudził; jedzenie i picie; dietę ułożoną przez dietetyka a nawet środki na koncie by móc coś kupić gdy zabraknie; super, nowy telefon; piękną naturę w koło) chcę zmian, co więcej ja naprawdę ich potrzebuję. 
  Nie ma co stawiać przed sobą wyzwań jakbym była kimś kim nie jestem. Lepiej jest umieć zrobić z tym co się już ma. Dlatego też nie chcę więcej tworzyć list to-do jako planów idealnych zakładając, że mimo, że doba ma 24 godziny ja zrobię wszystko to co planowałam, ale tak jakby miała ona 30 godzin. 
  Wiem, że pewnie nie uda mi się uratować pewnych kwestii z tego co straciłam. Wiem także, że nieodzyskam czasu, ani minuty. Ale myślę (wiedzieć dopiero będę w przyszłości), że mimo to wiele mogę tu i teraz, czy jutro od rana zmienić. Na lepsze. 
  Spróbuję być lepsza od siebie z dzisiaj, a nie lepsza od innych i tam gdzie mnie nie ma.

3 komentarze:

  1. Ja też bardzo często rozpamiętuje rzeczy, które straciłam.. Pocieszam się jedynie myślą, że z pewnością czeka mnie jeszcze wiele innych pięknych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczucie straconego czasu i możliwości to chyba jedno z najcięższych uczuć. Masz rację, nie ma co zakładać planów idealnych, obszerniejszych niż dostępny czas pozwala. I masz też rację, że wiele możesz tu i teraz, to naprawdę dobre podejście.
    Dziękuję za ten post, znalazłam w nim sporo siebie.
    Trzymam za Ciebie kciuki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja, w przeciwieństwie do Ciebie, coś zyskałam w 2020 r.: 10 kg dodatkowej nadwagi. :))) Jakbym już wcześniej nie miałam nadmiaru..
    Przeszłości nie da się zmienić, ale da się zmienić sposób, w jaki na tę przeszłość patrzymy, np. niepowodzenia traktować jako lekcje na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń