Kilka miesięcy temu poznałam pewnego chłopaka. Dobrze nam się rozmawia (od samego początku), lubimy podobne rzeczy, mamy podobne zainteresowania, ale... podczas jednej z rozmów wspomniał, że jego typem dziewczyny/kobiety są dziewczyny z typem figury curvy, thick. Nie żadne chude czy szczupłe. I tak się składa, że ja zaliczam się do tej pierwszej kategorii.
I rzecz, która nie daje mi spokoju to dlaczego właśnie te grubsze dziwczyny woli. Więc zapytałam go. Odpisał, że on sam jest bardzo szczupły i nie przepada za tym, dlatego woli przeciwieństwo do własnej sylwetki.
I no niby wszytsko super, w końcu mogę czuć się dobrze z tym jaka obecnie jestem; jeśli chodzi o utratę wagi (to tak jak mi napisał) jeśli chcę schudnąć mam zrobić to dla siebie, dla zdrowia a nie dlatego, że on pewnego dnia stwierdzi, że woli chude laski. Tylko problem jest jeden. Od małego powtarzano mi, że w życiu akceptowane są tylko te dziewczyny, które są szczupłe bo tylko te mogą coś osiągnąć. Ten sposób myślenia wciąż im pozostał. Więc żyjąc w ten sposób przyzwyczaiłam się do tego i w pewnym senie przyjęłam to nie za opinię a za fakt. I nagle po 24 latach, ktoś próbuje mi uzmysłowić, że to była nieprawda. Bo przecież ludzie są różni, lubią różne rzeczy, ludzie się zmieniają zatem nie ma czegoś takiego jak szczupły = lepszy a z nadwagą, grubsza = gorsza.
Wiele też zależy jak my sami się postrzegamy lecz niestety mimo wszystko to jaka presja jest na nas wywierana przez rodzinę, znajomych, spoleczeństwo odbija się na nas bardzo i później właśnie takie rzeczy wychodzą.
I teraz spójrzmy....Czy to nie wspaniałe, kocha mnie taką jaką jestem, zatem to nie dla niego powinnam/muszę się zmienić/schudnąć. A ja, jako, że jestem przyzwyczajona myśleć inaczej doszukuję się prawdy, która za pewne nie istnieje.
Mój tata powiedział, że jak mnie (H.) lubi taką jaką jestem, to albo mnie niewidział albo coś z nim jest nie tak. Bo ja jestem za gruba, żeby ktoś się mógł zakochać.
Moja mama: Jeśli będę się dalej ubierać tak jak to robię to nigdy nikogo nie znajdę. (Ona nie akceptuje H.) Poza tym, nie powinnam świata obrzydzać wyglądając w taki sposób.
Niby, żadne z tych wypowiedzi nie mają dla mnie znaczenia, ale jakoś zawsze taki smuteczek pozostaje.
Aż mi się przykro zrobiło, jak przeczytałam, co powiedzieli Ci rodzice... Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie,ale wysyłam wirtualnego przytulasa ♥
OdpowiedzUsuńAle to cudownie, że H. tak nie myśli! Zgadzam się z nim w 100%, że jeśli schudnąć, to powinnaś dla swojego zdrowia i samopoczucia. Chłopak wie, co mówi, więc słuchaj się jego, a nie rodziców, czy podstępnych głosów w głowie ;)
Przy okazji chyba możemy zbić piątkę, bo też się ostatnio dowiedziałam, że mam insulinooporność. Ważę odrobinę więcej od Ciebie, ale przy tym jestem dużo niższa, więc jestem bardziej w dupie xD Jeśli masz jakieś książki o IO godne polecenia, to proszę podrzuć mi jakieś tytuły. Muszę się zagłębić w temat. I walczymy z tym razem :)
<3 Dziękuję za przytulasa! :-)
UsuńJak tam? Odezwij się czasem ;)
OdpowiedzUsuń